SPORT
Daszek: Sędziowie kontrolowali emocje
– Ten wynik nas cieszy, bo dzięki niemu wszystko rozstrzygnie się w maju – powiedział Michał Daszek, kapitan Orlen Wisły Płock, po niedzielnej „Świętej Wojnie” w Hali Legionów.
Łomża Vive Kielce pokonała swojego odwiecznego rywala 27:26. Jeszcze osiem minut przed końcem prowadziła pięcioma golami, jednak końcówka należała do „Nafciarzy”. Zredukowanie strat bramkowych gwarantuje bardzo duże emocje w majowym rewanżu. Pod warunkiem, że w trakcie sezonu nie zdarzą się żadne niespodzianki.
– Cieszymy się z tego wyniku, ale też nie możemy być zadowoleni, bo przegraliśmy. Poziom spotkania był bardzo wysoki. Mimo, że w drugiej połowie nie wszystko układało się po naszej myśli i Kielce uzyskały przewagę, to zdołaliśmy wrócić – wyjaśniał Michał Daszek.
Podopieczni Xaviera Sabate nie rezygnowali z walko o każdą piłkę. Swojego 26 gola rzucili niemal równo z końcową syreną.
– Musimy mieć zaufanie do tego, co robimy. Czasami jest lepiej, czasami gorzej. Sztuką jest trzymanie się tej filozofii, skoro powiedziało się jedno słowo, to trzeba iść w tym kierunku – tłumaczył leworęczny szczypiornista.
– Możemy być zadowoleni ze swojej postawy, bo Kielce grają fenomenalnie w ataku. Bardzo dużo biegają, to światowy top. Fajnie to zneutralizowaliśmy. Mamy dużo do poprawy w ataku. Kielce grają taką obronę, gdzie wymuszają błędy. W końcówce lepiej reagowaliśmy. Mamy nadzieję, że w kolejnym spotkaniu przyzwyczaimy się do tego szybciej – uzupełniał kapitan Orlen Wisły.
Do prowadzenia niedzielnej „Świętej Wojny” zostali zaproszeni doświadczeni Macedończycy: Slave Nikokołow i Gjorgji Naczewski.
– Dobrze kontrolowali przebieg tego spotkania. Nie dopuszczali do sytuacji, które ostatnio miały miejsce w naszych meczach. Kontrolowali emocje – skwitował Michał Daszek.
Teraz rozgrywki PGNiG Superligi czeka dwumiesięczna przerwa. Rozgrywki zostaną wznowione 12 lutego. Łomżę Vive czeka wtedy wyjazd do Opola. Orlen Wisła podejmie u siebie Torus Wybrzeże Gdańsk.