SPORT
Daniel Dujszebajew: W głowie nie mam żadnej blokady, nie czuję strachu
Ostatnie miesiące były szkołą cierpliwości dla Daniela Dujszebajewa, rozgrywającego PGE VIVE. 22-letni rozgrywający od końca stycznia dochodził do pełni sprawności po zerwaniu więzadeł krzyżowych przednich w kolanie. – Było ciężko, ale taki jest sport. To nasza praca, czasami trzeba przeżyć takie chwile – wyjaśnia szczypiornista.
Młodszy syn Tałanta Dujszebajewa nabawił się urazu podczas styczniowych mistrzostw świata. Do gry wrócił w poprzednim tygodniu. Najpierw dostał około pół godziny w ligowym starciu z MMTS-em Kwidzyn, a w ostatni weekend pomógł drużynie w pokonaniu Telekomu Veszprem.
– Jeszcze daleko mi do formy. Aby do niej dojść, potrzebuję minut na parkiecie. Czuję się jednak dobrze. W głowie nie mam żadnej blokady, nie czuję strachu. Mam nadzieję, że teraz jak najszybciej dojdę do dobrej dyspozycji. Wszystko muszę jednak robić krok po kroku – wyjaśnia Daniel Dujszebajew.
22-latek powinien otrzymać więcej minut na parkiecie we wtorkowym meczu 10. kolejki PGNiG Superligi, w którym PGE VIVE zmierzy się przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin (godz. 18).