SPORT
Chcą spełnić olimpijski sen
Przed rokiem sportowy świat przeżył rozczarowanie związane z przełożeniem igrzysk olimpijskich. W późniejszych miesiącach sportowcy nauczyli się rywalizować w reżimie sanitarnym. W Tokio nie powinno zabraknąć świętokrzyskich akcentów.
W Azji na pewno zaprezentują się szczypiorniści Łomży Vive. W porównaniu z poprzednimi igrzyskami, w mniej licznym składzie. W turnieju olimpijskim zobaczymy Hiszpana Alexa Dujszebajewa, Niemca Andreasa Wolffa i Francuza Nicolasa Tournata. Spore szanse na znalezienie się w kadrze „Trójkolorowych” ma również Dylan Nahi. Lewoskrzydłowy obecnie gra w Paris Saint-Germain, ale od 1 lipca będzie zawodnikiem kieleckiego klubu. Najważniejszą imprezę z powodu poważnego urazu kolana opuści Daniel Dujszebajew. – Wielka szkoda. Nie ma nic ważniejszego dla sportowca. To ogromny ból, ale takie jest życie – mówi jego ojciec Tałant. Trener mistrza Polski wywalczył „złoto” olimpijskie w Barcelonie.
SPEŁNIĆ OLIMPISKI SEN
O krok, a lepiej powiedzieć walkę, od uzyskania „przepustki” na igrzyska jest Sandra Drabik. 33-letnia pięściarka z Kielc na początku czerwca zmierzy się Brytyjką Charley Davison w ćwierćfinale europejskiego turnieju kwalifikacyjnego w Paryżu.
– Przygotowujemy konkretne akcje po nią, jednak w boksie nie da się wszystkiego przewidzieć. Ona też może zaskoczyć w jakimś elemencie. Jedno jest pewne: to walka bardzo strategiczna, nie będzie chodziło tylko o umiejętności czysto fizyczne – tłumaczy Sandra Drabik, dla której to prawdopodobniej ostatnia szansa na igrzyska.
– Czas leci. Szansa na Rio przepadła po bardzo wyrównanym pojedynku. Mam nadzieję, że teraz szala zwycięstwa przechyli się na moją korzyść. Włodarze zapewniają nas, że turniej w Paryżu dojdzie do skutku. Nie zaprzątam sobie głowy innym myśleniem, zastanawianiem się, co będzie. Pracuję nad formą, bo tylko na to mam wpływ – przyznaje kielecka pięściarka.
NADZIEJE KRÓLOWEJ SPORTU
W minionych latach najwięcej zdobyczy medalowych polskiej ekipie przynosiły występy lekkoatletów. Kielecką nadzieją olimpijską jest Katarzyna Furmanek. W poprzednim sezonie młociarka KKL-u zaczęła regularnie rzucać powyżej 70 metra. Rekord życiowy wywindowała na 73,61 m. Teraz chce szybko osiągnąć minimum olimpijskie, wynoszące 72,50 m. – W poprzednim roku nastąpiło odblokowanie psychiczne. Wiem, że potrafię to zrobić. Chcę rzucić minimum i mieć to z głowy – wyjaśnia ubiegłoroczna mistrzyni kraju. Osiągnięcie minimum nie będzie oznaczało wyjazdu na igrzyska. Polska wyśle do Tokio trzy młociarki. Zapewne o biletach ostatecznie zdecydują mistrzostwa kraju. Pewna miejsca może być dwukrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk. O dwa pozostałe będą rywalizowały Katarzyna Furmanek, Malwina Kopron i Joanna Fiodorow.
– O igrzyskach marzy się całe życie. Teraz jest to dla mnie możliwe. To już nie tylko marzenie, ale cel. To dostarcza dużo emocji, ale tylko pozytywnych – wyjaśnia Katarzyna Furmanek.
Do Tokio chce pojechał również Mateusz Borkowski – świeżo upieczony halowy mistrz Europy w biegu na 800 metrów. 24-latek pochodzący z Krynek k. Starachowic pokazał bardzo dobrą dyspozycję. Swój rekord pod dachem wywindował na 1.45,79, co w przełożeniu na stadion jest o ok. wynikiem o sekundę lepszym. Minimum na igrzyska wynosi 1.45,20.
– Na wszystko jednak trzeba zapracować i pokazać na bieżni. Przygotowania rozpoczynam od większego pułapu tlenowego. Jest motywacja. Pokazałem sobie, że mogę wygrywać z najlepszymi. Wierzę, że zrobię kwalifikację, a w Tokio zaprezentuje się z dobrej strony – mówi utalentowany biegacz.
Igrzyska olimpijskie w Tokio odbędą się między 23 lipca a 8 sierpnia.