REGION
Wzrosły ceny, płace też
Główny Urząd Statystyczny w Kielcach opublikował raport, w którym podsumował najważniejsze kwestie gospodarcze i społeczne regionu. W marcu 2020, w stosunku do ubiegłego roku odnotowano niewielką obniżkę liczby zatrudnionych. W górę poszły przeciętne wynagrodzenia i… ceny.
Z danych GUS-u wynika, że od stycznia do marca tego roku przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 126 tysięcy osób. To o 0,4 procent mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Najbardziej zatrudnienie spadło w takich sektorach jak naprawa samochodów (aż 12,2 procenta) oraz informacja i komunikacja (o ponad dziewięć procent). W budownictwie ograniczono liczbę miejsc pracy o ponad trzy procent. Branże, w których wzrosła liczba pracowników to zakwaterowania i gastronomia – o 3,2 procenta oraz gospodarka magazynowa – o dwa procent.
Co ciekawe, odnotowano wzrost przeciętnego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw – wzrosło ono o 4,7 procenta i wyniosło 4453,60 zł. Dużą różnicę w płacy odczuli pracownicy zatrudnieni w firmach dostarczających wodę, a także gospodarującymi ściekami i odpadami – tam pensje wzrosły o prawie dziewiętnaście procent. Wynagrodzenia wyższe niż przeciętnie wypłacono także pracującym w administrowaniu i działalności wspierającej (o 13,3 procenta) oraz informacji i komunikacji (o 9,8 procenta).
Wzrosły jednak ceny niektórych produktów żywnościowych – więcej przyszło nam zapłacić za mleko, mięso i ziemniaki. W sprzedaży na targowiskach ceny tych ostatnich zwiększyły się w skali roku o… prawie 60 procent. Cena trzody wieprzowej w pierwszym kwartale tego roku była o aż 46 procent większa niż w ubiegłym.
Okazuje się także, że pijemy coraz więcej mleka. Jego dostawy do skupu w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku były aż o piętnaście procent większe, niż w ubiegłym – wyniosły ponad 52 miliony litrów. Tylko w marcu tego roku, skup mleka wyniósł 15.6 milionów litrów – było to 16.7 procenta więcej niż w lutym.
Jak wyjaśnia profesor Marek Leszczyński z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, dopiero po drugim kwartale tego roku, sytuacja związana z koronawirusem znajdzie odzwierciedlenie w statystykach.
- Wydaje się, że ta struktura zatrudnienia nie będzie aż tak dramatyczna, jak wskazywały pierwsze prognozy. Niektórzy wieszczyli, że czeka nas potężny kryzys, największy od przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Tak nie będzie, choćby dlatego że państwa mają w tym momencie instrumenty oddziaływania i nikomu nie zależy na tym, by doszło do głębokiego załamania gospodarczego – tłumaczy.
Pomocne w tej ciężkiej sytuacji są elementy wsparcia: zarówno krajowe jak i unijne.
- Od szybkości i skuteczności uruchamiania tych środków będzie zależało jak przejdziemy przez ten kryzys. Pamiętajmy, że nawet unijne prognozy dla Polski wskazywały, że my przez tą sytuację przejdziemy w miarę łagodnie. Dzieje się tak dlatego, że struktura naszej gospodarki jest elastyczna: na przykład Czesi czy Słowacy postawili na jedną, czy dwie branże. U nas, gospodarka jest zdywersyfikowana co ułatwi nam wyjście z ciężkiej sytuacji.
Jak dodaje profesor Leszczyński, brak jest już przesłanek do zamrażania gospodarki.
-Obecnie musimy zdecydowanie postawić na przywracanie działalności gospodarczych. Oczywiście musimy przestrzegać norm bezpieczeństwa, ale odbicie powinno być dynamiczne. Cała ta sytuacja trwała około dwóch miesięcy, a do końca roku zostało jeszcze trochę czasu. Większego zagrożenia upatrywałbym w suszy – ceny żywności na pewno pójdą w górę – prognozuje ekonomista.
Wygląda więc na to, że na początku epidemii, sytuacja gospodarczo – społeczna w naszym regionie nie wyglądała źle. Co przyniosą kolejne raporty – zobaczymy…