REGION
Wakacje będą drogie
Sezon turystyczny 2022 z pewnością nie będzie tani i to zarówno w regionie, Polsce, jak i za granicą. Okazuje się jednak, że niektóre kierunki cieszą się naprawdę sporym zainteresowaniem bez względu na cenę, a wypoczynek poza naszym krajem może być tańszy od rodzimych wczasów.
Aż 66 procent Polaków, myśląc o wakacjach, weźmie pod uwagę szalejącą inflację i rosnące ceny. Tak przynajmniej wynika z badania pracowni ARC Rynek i Opinia. Niemal jedna czwarta z nas nie planuje w tym roku wyjazdu wakacyjnego, a 18 procent jeszcze nie podjęło decyzji. Co najciekawsze, dwukrotnie wzrósł odsetek osób, które planują zagraniczny wojaż.
Za granicą…
Paradoksalnie, to właśnie taka forma wypoczynku może okazać się znacznie korzystniejsza niż pozostanie w Polsce i relaksowanie się nad morzem, w górach czy nad jeziorami. Jednak inflacja dosięgła także te odleglejsze kierunki.
– Sytuacja jest bardzo trudna i obejmuje cały kraj. Byliśmy jako branża najbardziej pokrzywdzeni przez pandemię - przecież granice od razu zostały zamknięte i nie można było podróżować – mówi Ewa Banaś, dyrektor biura Gold Tour w Kielcach. - Teraz wszystkich dotyka wojna na Ukrainie. Klienci pytają nas, czy w danym miejscu będzie spokojnie i czy nie muszą się spodziewać zagrożeń. Ceny także wzrosły. Jeżeli już coś jest organizowane, to zazwyczaj za dużo wyższą cenę, niż dotychczas. Podrożało paliwo, żywność, elektryczność i gaz. Ktoś za to musi zapłacić i zazwyczaj są to klienci, którzy są obecnie wymagający – dodaje Ewa Banaś.
Więcej zapłacimy za każdy kierunek jaki wybierzemy, ale w porównaniu z innymi niektóre podrożały nieznacznie.
– Najatrakcyjniejsza cenowo jest Turcja. Na Tym kierunku ceny nie wzrosły znacząco. Za tygodniowy pobyt w tym kraju trzeba było zapłacić około 1500 złotych. Teraz - 1800 złotych. Ponadto Turcja ułatwiła turystom podróż: można tam jechać bez paszportu i wizy. Do Grecji mogliśmy się wybrać za 1700 złotych, obecnie trzeba wydać powyżej dwóch tysięcy. To wszystko przed sezonem, a w jego trakcie z pewnością będzie dużo drożej. Już nie wspomnę o Hiszpanii czy Wyspach Kanaryjskich, gdzie zmieniło się to o wiele bardziej. Tu mówimy o nawet trzech tysiącach złotych – informuje Ewa Banaś.
– Od kwietnia zainteresowanie zagranicznymi wyjazdami jest coraz większe – twierdzi Grzegorz Smutek z Wakacje.pl Kielce. - Turcja to dziewięćdziesiąt procent rezerwacji. Do najbardziej atrakcyjnych kierunków możemy zaliczyć także Albanię i Tunezję. Jeśli chodzi o Europę, to takie państwa jak Hiszpania czy Grecja podrożały o około 800 złotych w stosunku do minionego roku. Problemem może okazać się jednak trwająca wciąż pandemia.
– Nie wszystkie kraje zniosły certyfikaty covidowe lub szczepienia. To był hamulec wyjazdu dla wielu osób. W tej chwili czujemy w tym względzie ulgę. Od restrykcji odchodzi wiele krajów, na przykład nasi sąsiedzi – Słowacy, Czesi oraz Bułgarzy. Jednak Włosi nadal utrzymują reżim sanitarny – dodaje Banaś.
… i w Polsce
Wczasy w Polsce wcale nie są tańsze. Widać to na przykładzie kolonii dla dzieci i młodzieży.
– Cena wakacji w Ustce to 2350 złotych, dawniej kosztowały około 1600 złotych. Za wypoczynek w Międzyzdrojach trzeba zapłacić 2680 złotych, niewiele więcej kosztuje wyjazd do Mielna. To zawrotne kwoty. W górach wcale nie jest taniej. Za pobyt w Polańczyku w Bieszczadach zapłacimy 2490 złotych, nic więc dziwnego, że popyt nie jest wysoki. W planie mamy jedynie trzy turnusy na tym kierunku. Dawniej było ich zdecydowanie więcej – przyznaje Ewa Banaś.
- W tej chwili rośnie liczba hoteli oferująca opcję all-inclusive. Wachlarz ofert jest coraz bogatszy, choć wiadomo, że i ceny rosną. Mówimy o wzrostach od trzydziestu do pięćdziesięciu procent – przyznaje Justyna Pańka z Biura Podróży Prima Tour, dodając, że coraz popularniejsza, a jednocześnie tańsza jest podróż na krajowe wczasy… samolotem.
Inflacja to także wyższe wynagrodzenia obsługi hoteli i restauracji, a co za tym idzie wzrost kosztów. Wybierając się na krajowy wypoczynek z dziećmi, warto pamiętać o skorzystaniu z bonu turystycznego. Można to zrobić do końca września 2022 roku.
Świętokrzyskie, jakie cudne…
Na popularności zyskiwał w ostatnich czasach również region świętokrzyski, ale i jego nie ominął wzrost cen.
– Przetrwaliśmy tylko dzięki subwencjom i dotacjom od państwa. To co obecnie nas wykańcza, to inflacja – mówi Janusz Znojek, właściciel Zajazdu Pod Srebrną Górą w Chęcinach. - Staramy się jak najmniej podnosić ceny, żeby nie zniechęcić klientów. To niestety duże ograniczenie i zagrożenie dla naszej branży. Podstawowe dania w restauracji, w stosunku do poprzedniego roku podrożały o około pięć złotych. Chcemy minimalizować podwyżki, współpracując z biurami podróży. Nocleg oferujemy za 70 złotych od osoby. Utrzymujemy tę cenę na stałym poziomie. Ale z tygodnia na tydzień inflacja wzrasta, więc zapewne trzeba będzie podwyższyć ceny - dodaje.
Podobne problemy mają właściciele innych ośrodków. Czy w takim razie można pokusie się o wniosek, że obecny sezon turystyczny nie zapowiada się kolorowo?
– Obserwujemy mniejsze zainteresowanie. Jeśli chodzi o wycieczki szkolne, notujemy spadek o połowę. Wśród osób dorosłych to około jedna trzecia – przyznaje Znojek.
To również trudny czas dla firm transportowych. One najdotkliwiej odczuwają to, co wpływa najsilniej na każdy element branży turystycznej: inflację na rynku paliw.
– Rośnie cena benzyny i oleju napędowego i nasze usługi także drożeją. W zeszłym roku inkasowaliśmy w przypadku dużego autokaru około 4,5 zł za wozokilometr, teraz jest to już 6,5 zł – informuje Witold Wilkosz, przewoźnik z Bodzentyna i jednocześnie prezes Świętokrzyskiego Zrzeszenia Transportu i Usług.
***
Jak więc będą wyglądały tegoroczne wakacje? Na to pytanie odpowiedź chciałby znać chyba każdy, bo tegoroczna rzeczywistość zmienną jest. A w minionych dwóch latach świat niejednokrotnie nas już zaskakiwał.