REGION
Oficjalnie restauratorka, a NIEOFICJALNIE…
Właścicielka Hotelu i Restauracji Da Vinci, prezes Fundacji Rozwoju Aktywności „Progress”, wiceprezes Stowarzyszenia Kobiety i Wino, sekretarz Rady Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Zapraszamy do przeczytania nieoficjalnego wywiadu z Renatą Kamienik.
Dużo funkcji jak na jedną osobę…
My kobiety mamy dużo ról. Wydaje mi się, że to rodzina nas kształtuje. Bycie mamą pozwala później wchodzić w biznes, w działalność społeczną, charytatywną i realizować się także poza domem.
Zacznijmy od hotelu i restauracji Da Vinci…
Jest to mój ukochany biznes. Coś co tworze z miłości do ludzi. Gotujemy, przyjmujemy gości i chcemy, żeby oni czuli się u nas wyjątkowo. Uważam, że restauracja i hotel to mój drugi dom.
Co zawitało w wiosennym menu restauracji?
Jest wyjątkowy krem, są raki, które cieszą się wielkim powodzeniem, ale mamy także wyjątkowy deser króla Jana III Sobieskiego – arkas. To początek naszej nowej drogi nawiązywania do kultury, tradycji i miejsca – Podzamcza Chęcińskiego.
O waszym kucharzu dużo się mówi i słyszy. To rzadkość mieć w świętokrzyskim szefa kuchni, który pracował w restauracjach z gwiazdkami Michelin.
Nicholas Allen ma dużą wiedzę i doświadczenie, którym darzy cały zespół. Ma u nas funkcję szefa jakości. Dzięki temu, możemy serwować wyjątkowe dania i kolacje degustacyjne. W lipcu startujemy też z nowością – „kolacjami z dreszczykiem”. Podczas wydarzenia będzie odbywała się sztuka teatralna.
Czy podejrzewała się Pani kiedyś o to, że będzie restauratorką?
Nigdy. Zostałam restauratorką przypadkiem, podjęłam rękawice dzierżawiąc hotel. Szukałam wtedy kogoś, kto wydzierżawi restaurację. Czekałam długo, nie było chętnych. Musiałam więc zmobilizować się i nauczyć czegoś zupełnie nowego. Tworzyłam to przez wiele lat. Było trudno, było ciężko, ale udało mi się. Teraz mamy wyjątkowych ludzi i wyjątkową kuchnię.
15 maja na gali w Krakowie odbierzecie tytuł najlepszej restauracji 2023 roku, a Pani osobiście odbierze Złotą Koronę. Chyba te trudy się opłaciły?
To dla nas duże uznanie. Doskonale jednak wiemy, że w gastronomii najważniejsza jest powtarzalność i jej zachowanie.
Fundacja „Progress” – czym się zajmuje?
Fundacja ma uzupełniać wszystkie moje aktywności. Jeżeli widzę gdzieś osoby potrzebujące to pozyskujemy środki na leczenie, jeżeli widzę perspektywę organizacji jakiegoś wydarzenia to wchodzimy w to. Wyjątkowym wydarzeniem, które odbędzie się już w czerwcu jest Festiwal Kuchni Dworskiej i Myśliwskiej. Przyjedzie dziewięć ekip, które będą rywalizować o możliwość uczestnictwa w kulinarnych mistrzostwach Polski. Konsekwentnie próbuję łączyć swoje wszystkie aktywności, mając na uwadze region. Pokochałam świętokrzyskie, bo nie jestem stąd.
A to ciekawe. Uważa pani, że miejscowi nie są zakochani w naszym regionie?
Mam wrażenie, że nie potrafią go docenić. W świętokrzyskim jest wyjątkowa przyroda, zabytki. Dla mnie proste rzeczy są wyjątkowe – ogród w Podzamczu, pola, łąki, Ponidzie, Busko–Zdrój. Jadąc do pracy mam uśmiech na twarzy i nieustanną potrzebę delektowania się miejscem, w którym jestem. Miłość do tego miejsca budzi we mnie potrzebę działania i promowania regionu.
Kropką nad „i” jest działalność w Stowarzyszeniu Kobiety i Wino?
Stowarzyszenie pojawiło się dlatego, że chciałam mieć świetną kartę win w restauracji, a żeby to osiągnąć to chciałam mieć odpowiednią wiedzę.
Co Pani wie o winie czego my nie wiemy?
Zdradzę największy sekret – najlepsze wino to takie, które nam smakuje. Nie ma złych win. Są tylko takie, które mogą nie pasować do określonego dania, a to już rola someliera.
Dewiza życiowa?
Może być tylko lepiej. Najważniejszy dla mnie w życiu jest uśmiech, który pozwala na budowanie relacji oraz motywacja.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Aleksandra Niemczyk. Spisała Weronika Kępa.