REGION
Nie lekceważ haluksów
Przez nie nasza stopa nie tylko wygląda nieestetycznie ale także może boleć. Mowa o haluksach, które z roku na rok dokuczają coraz większej liczbie osób. Czy da się tego uniknąć? I co zrobić, kiedy pojawi się problem?
Haluksy są chorobą cywilizacyjną. - Tak naprawdę ma je każdy z nas. Słowo "haluks" oznacza bowiem paluch. A w stopie przecież każdy ma paluch, natomiast może on być szpotawy, koślawy, czy sztywny. Diagnozując schorzenie należy udać się do ortopedy, żeby on poddał ocenie jaki to jest typ wady - wyjaśnia dr nauk med. Arkadiusz Granek, ortopeda ze Szpitala Kieleckiego.
Dotyka głównie kobiet
Specjalista podkreśla, że na powstanie haluksów niestety nie mamy wpływu. - W większości przypadków jest to wada pochodzenia genetycznego. W dziewięćdziesięciu procentach dotyczy kobiet, ponieważ u pań zasadniczo tkanka łączna jest bardziej wiotka niż u mężczyzn. I właśnie ze względu na większą wiotkość stopy dochodzi do zeszpotowienia pierwszego promienia. Oczywiście mężczyźni też zmagają się z haluksami. Tyle, że u nich przyczyna jest najczęściej pourazowa- informuje specjalista.
Ortopeda zwraca uwagę na to, że głównym oskarżonym o przyczynę powstawania haluksów nie jest wcale paluch a dalsza część przodostopia, czyli połączenia między stępem (środkową częścią stopy) a pierwszą kością śródstopia. - Dochodzi do zeszpotawienia, czyli przemieszczenia bocznego pierwszej kości śródstopia i to pociąga dopiero za sobą przemieszczenie palucha. Panie widzą zwykle taką kosteczkę z boku i myślą, że to jest dodatkowa kość. A tak nie jest. Czasami jest to tzw. egzostoza, czyli narośl na głowie pierwszej kości śródstopia. Bardzo często jest to bunion, czyli kaletka, która pod wpływem obciążenia ulega zapaleniu, co może doprowadzić do kolejnych powikłań- tłumaczy dr Granek.
Wczesna diagnoza źródłem sukcesu
Podobnie jak z innymi schorzeniami im wcześniejsza diagnoza tym, większe szanse na wyleczenie. - Obecnie mamy wiele możliwości jeżeli chodzi o leczenie haluksów. Oczywiście zarówno liczba możliwych metod, jak i dobór rodzaju leczenia jest uzależniony od stadium zaawansowania schorzenia - podkreśla specjalista.
Często jednak pacjenci trafiają z wadą już nasiloną i konieczna jest operacja. - Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu nadoponowym. Polega na tym, że przecina się kość w odpowiednich płaszczyznach, przesuwa i eliminuje się wadę stopy. Operacja trwa około godziny. Następnego dnia pacjenta można już wypisać do domu. Kości zrastają się po sześciu tygodniach. P o dwóch tygodniach niektórzy wracają już do pracy, jeśli ta nie wymaga zbyt dużej lokomocji - tłumaczy dr Granek.
Przy wadach nienasilonych jest z kolei możliwa osteotomia przezskórna. Jest to zabieg minimalnie inwazyjny. - To nie jest typowa operacja, nie ma cięcia. Są jedynie mikromalutkie nacięcia (około 2 milimetry). Pod kontrolą rentgena dokonuje się specjalnym frezem manipulacji na kości, czyli przecięcia. Po takim zabiegu nie ma blizny a pacjent bardzo szybko wraca do sprawności - zaznacza lekarz.
Ostrożnie z ortezami
Specjaliści apelują także o ostrożność z wyborem ortez i leczeniem na własną rękę. - Często trafiają do nas osoby z nasiloną wadą dlatego, że próbowały leczyć się różnorakimi maściami czy ortezami. W internecie można znaleźć wiele takich ofert. Jednak należy pamiętać, że ortezy mogą pomóc tylko przy nienasilonej wadzie, ale jej nie wyleczą, a często, źle założone wręcz wadę nasilają, drażnią ścięgna, które przyczepiają się do trzeszczki w rezultacie pacjent zgłasza się do nas z jeszcze większym problemem - tłumaczy dr Arkadiusz Granek.
Pamiętajmy więc, że haluksów nie należy bagatelizować.