REGION
Nadciąga do nas „Bestia ze Wschodu”? Synoptyk IMGW wyjaśnia
Lotem błyskawicy media obiegła informacja o zbliżającej się „Bestii ze Wschodu”, czyli napływie bardzo mroźnego powietrza z Rosji. Temperatura w Polsce miałyby spaść nawet do -30 stopni Celsjusza, a pokrywa śnieżna na południu kraju mogłaby sięgać do 40 centymetrów. Czy rzeczywiście czeka nas atak srogiej zimy?
Temperatura na pewno spadnie poniżej zera i pojawią się opady śniegu – tak prognozuje Grzegorz Walijewski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Na razie jednak nie zanosi się na syberyjskie mrozy.
- Zweryfikowaliśmy informacje o rzekomym napływie bardzo mroźnego powietrza. Doniesienia medialne miały swój początek w prognozach synoptyka z Czech i bardzo szybko wywołały sensację w całym kraju. Z naszych ustaleń wynika, że póki co nie musimy spodziewać się drastycznego spadku temperatury. Co prawda, zima wróci do nas już wkrótce – będzie to jednak zima „z Zachodu”, pojawi się śnieg i delikatny mróz – wyjaśnia synoptyk.
Gdyby nadciągnęła do nas „zima ze Wschodu", musielibyśmy się liczyć ze znacznie mniej przyjemną aurą. Napływ powietrza z Rosji wiązałby się z dużym mrozem także w ciągu dnia, w nocy termometry mogłyby wskazać nawet -30 stopni Celsjusza.
- Póki co nie musimy się obawiać takiego scenariusza w Polsce. Około czwartku temperatura zacznie spadać, w nocy może sięgać -7-8 stopni Celsjusza. W dzień będzie około -2 stopnie. Od 11 stycznia spadek temperatury będzie nieco większy – około -10 stopni w nocy – prognozuje Walijewski.
Jak dodaje, do końca stycznia raczej nie napłynie do nas bardzo mroźne powietrze ze Wschodu. Większe ochłodzenie może pojawić się natomiast w lutym.