Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

REGION

Jak wyglądały święta Bożego Narodzenia na dawnej wsi?

poniedziałek, 23 grudnia 2019 15:46 / Autor: Beata Kwieczko
Jak wyglądały święta Bożego Narodzenia na dawnej wsi?
Jak wyglądały święta Bożego Narodzenia na dawnej wsi?
Beata Kwieczko
Beata Kwieczko

Jak wyglądały tradycje bożonarodzeniowe na dawnej wsi kieleckiej, co symbolizował wigilijny stół i potrawy, jakie się na nim znajdowały? O dziedzictwie wsi polskiej mówią Małgorzata Imiołek oraz Leszek Gawlik, etnografowie w Muzeum Wsi Kieleckiej.

Znane nam wszystkim zwyczaje bożonarodzeniowe wyrosły na bazie kultury ludowej, w której zachowało się najwięcej pierwotnych form i przekazów świątecznych. Święta Bożego Narodzenia zostały wprowadzone do liturgii chrześcijańskiej w IV w naszej ery, a sama wigilia dwa wieki później. Święta te były nazywane Godami lub Godnymi Świętami i obejmowały cały okres od 25 grudnia do 6 stycznia lub nawet do 2 lutego, czyli Matki Boskiej Gromnicznej.

- To co my znamy, to nie tylko tradycja czysto chrześcijańska, ale w dużej mierze zaadaptowane przez chrześcijaństwo formy i treści z okresu przed chrześcijaństwem, co widać dobrze z kulturze ludowej. Dla tradycyjnej społeczności chłopskiej święta Bożego Narodzenia nie były świętami na koniec roku, ale początkiem czegoś nowego. Zaczynał się dla nich nowy okres w kole życia, w związku z tym wszelkie zwyczaje miały element wróżebny. To były też elementy zaduszne z tradycji przedchrześcijańskich, np. puste miejsce dla wędrowca. Wierzono, że w tę niezwykłą noc do stołu zasiadają też przodkowie, którzy odeszli, dlatego zostawiano opłatki z palącą się świecą, aby dusze mogły się połamać z żywymi. Później uważano, że pod postacią nieznanego wędrowca przychodzi sam Pan Jezus - mówi Małgorzata Imiołek, etnograf w Muzeum Wsi Kieleckiej.

Chłopi wróżyli sobie również z sianka wyciąganego spod obrusu i były to wróżby matrymonialne i meteorologiczne. W połowie XX wieku gospodynie obserwowały niebo i jeśli było rozgwieżdżone, wierzyły, że będą się dobrze nieść kury, a gdy było zachmurzone, że krowy będą dawać mleko.

Opłatek jest tradycją wywodzącą się z pierwszych wieków chrześcijaństwa. - Ma on zacieśnić wspólnotę na wzór chlebów zwanych  eulogiami, którymi dzielili się wyznawcy Chrystusa. Opłatek zanosiło sie też zwierzętom i wierzono, że w noc wigilijną mówią ludzkim głosem. Nikt ich jednak nie podsłuchiwał, bo mogły wypowiedzieć śmierć gospodarza - tłumaczy Małgorzata Imiołek.

Chłopi ozdabiali domy podłaźniczkami wieszanymi pod sufitem z ozdobami sferycznymi z opłatka zwanymi światami. Nasza choinka wywodzi się z Niemiec i przywędrowała do nas w XVIII wieku.

Jak wyglądały potrawy wigilijne? - W zależności od stanu, do którego należała rodzina, było ich 7, 9 albo 11. Wiara, że powinno być 12 dań wynikała z 12 miesięcy lub liczby apostołów. Na chłopskim stole znajdowało się wszystko to, co jadło się w ciągu roku, a ponieważ wieczór wigilijny był wieczorem dostatku, to wierzono, że potrawy, jakie pojawią się na świątecznym stole, będą towarzyszyć im przez cały rok. Były to chleb, śledzie, suszone owoce, żury, barszcz z dodatkiem kaszy jęczmiennej, kasza jaglana z suszonymi śliwkami, siemieniec czyli zupa z rozgotowanego i przetartego siemienia lnianego z kaszą i mlekiem, pierogi z siemieniem, kapusta z grochem, gotowana suszona rzepa, gotowana fasola i groch, kluseczki z maki pszennej, kluski z miodem i makiem oraz grzyby. Wszystkie potrawy były postne. Stół był zasłany sianem i przykryty lnianym obrusem. Najpierw składano sobie życzenia i łamano się opłatkiem, a potem przystępowano do konsumpcji - opowiada Leszek Gawlik z Muzeum Wsi Kieleckiej.

Chłopi nie jedli w wigilię ziemniaków, bo uważali, że jedzenie bulw w taki dzień jest niezdrowe i może prowadzić do chorób skóry. Starali się nie pić też dużo wody, bo wierzyli, że nie będą mieli pragnienia podczas żniw. Jedli przeważnie z jednego naczynia i całą wieczerzę trzymali drewniane łyżki w ręce albo w zębach, żeby ich nie bolały krzyże przy żniwach. Trzeba było spróbować każdej potrawy.

- Chłopi siadali do stołu ostrożnie, bo uważali, że w tym czasie do domu mogą wrócić dusze przodków, które też z nimi zasiadają do stołu. Opłatek traktowano jako sacrum i wierzono, że za jego pomocą można oczyścić wodę w studni, karmiono nim też zwierzęta. Chłopi sądzili, że wszystko co robią w wigilię, będą robić przez cały rok. Życzyli sobie najczęściej, żeby w następnym roku spotkać się przy wigilijnym stole w tym samym gronie - dodaje etnograf.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO