REGION
Hubertus na Podzamczu Włoszczowskim
Pokazy dżygitówki czyli akrobacje na koniu w pełnym galopie, tradycje łowieckie, gonitwa za lisem, to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekały na uczestników Trzeciego Hubertusa na Włoszczowskim Podzamczu.
Po raz kolejny, podobnie jak w pierwszych dekadach XX wieku, park podworski zwany Bażanternią we Włoszczowie wypełnił się łowczymi, myśliwymi i miłośnikami konnej jazdy - Marzyliśmy o tym, aby to wydarzenie będące kontynuacją Hubertusów jakie odbywały się na Podzamczu przed wiekiem, wpisało się na stałe w kalendarz wydarzeń w naszym mieście – powiedział Radiu eM prezes fundacji „Folwark Podzamcze” Tadeusz Jedliczka. Nie ukrywał zadowolenia z dużego zainteresowania imprezą
Jego brat, Hubert, który popisywał się widowiskowymi akrobacjami na koniu w pełnym galopie przypomniał, że „dżygitówka” czyli woltyż kozacki to rodzinna tradycja sięgająca pokoleń wstecz. - Przede wszystkim robimy to dla ludzi, kultywując tradycje rozwijane przez naszego przodka Sergiusza Niemojewskiego – zaznaczył.
- Przed laty przyjeżdżali tu ziemianie z całej Polski. Oczywiście nie jesteśmy w stanie w pełni oddać klimatu tamtych spotkań, teraz wiele mają one wspólnego z inscenizacją. Warto jednak dzielić się historią z innymi – podkreślił Tadeusz Jedliczka.
W organizację wydarzenia włączyły się lokalne koła łowieckie i leśnicy. Imprezie towarzyszyła degustacja potraw z dziczyzny, a także wystawy biżuterii i akcesoriów łowieckich.
Włoszczowskie Podzamcze to najstarsza część Włoszczowy, sięgająca swą historią średniowiecza. Nieopodal znajdują się pozostałości grodziska średniowiecznego nazywanego Kopcem Św. Jana. W XVI wieku na Podzamczu stanął zamek lub dwór rodu Szafrańców z Pieskowej Skały. W czasie potopu szwedzkiego gościł tam m.in. król Jan Kazimierz. Dziś z historycznej zabudowy pozostały jedynie dworskie oficyny, pozostałości fosy oraz park zwany Bażanternią.
mjk/