REGION
Gigantyczny pożar hali w Starachowicach. Dogaszanie potrwa jeszcze kilkanaście godzin
O ogromnym pożarze w zakładzie produkcji ceramiki w Starachowicach informowaliśmy wczoraj. Jak wiadomo na ten moment, ogień strawił cztery tysiące metrów kwadratowych powierzchni obiektu, w szczytowej fazie pożaru na miejscu pracowało 110 strażaków. Nikt nie został ranny.
Ogień pojawił się na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w hali należącej do Cersanitu. Informacja o pożarze wpłynęła do funkcjonariuszy wczoraj (10 lutego) około 15.30. Na miejsce pojechali strażacy OSP i PSP ze Starachowic i z sąsiednich powiatów – ostrowieckiego, skarżyskiego i kieleckiego. Mundurowi korzystali między innymi z kontenera ze środkiem pianotwórczym, cysterny z wodą, samochodu z aparatami ochrony dróg oddechowych.
- Po dotarciu na miejsce okazało się, że pożar rozprzestrzenił się w hali, ogień strawił znaczną jej część. Strażacy prowadzili działania zarówno w budynkach, które nie były jeszcze objęte ogniem, jak i w pozostałych – informuje st. kpt. Marcin Bajur, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.
Fot. Straż Pożarna
Akcja była bardzo trudna – zarówno ze względu na ogromne zadymienie w budynku jak i słup dymu, unoszący się nad halą. W międzyczasie kierownictwo zakładu ustalało, czy wszyscy pracownicy opuścili miejsce pracy.
- W szczytowym momencie strażacy podawali 17 strumieni wody, a w akcji uczestniczyło aż 110 strażaków, mieliśmy 31 pojazdów jednostek ochrony przeciwpożarowej. Akcja gaśnicza trwała całą noc, ogień udało się opanować – relacjonuje rzecznik prasowy.
Pożar strawił cztery tysiące metrów kwadratowych hali, ale dzięki skutecznej akcji udało się ocalić jej fragment oraz sąsiedni budynek administracyjny – około jednej trzeciej płonącej powierzchni.
- Obecnie strażacy dogaszają pożar i częściowo rozbierają budynek. Prace prowadzone są na zewnątrz, ponieważ wysoka temperatura wpłynęła na stabilność obiektu – do wewnątrz zawalił się dach hali. W optymistycznym wariancie, akcja potrwa jeszcze kilka godzin, jednak najpewniej będzie to kilkanaście godzin – ocenia Marcin Bajur.
Na miejscu wciąż pracuje 55 strażaków z czterech powiatów, korzystają z 17 pojazdów. Na tym etapie za wcześnie jeszcze na szacowanie strat i ustalanie przyczyny pożaru. Właściciel obiektu zaoferował pomoc w rozbiórce budynku, z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu.