REGION
Ceny wciąż szybują. Co i dlaczego drożeje?
Od żywności po nieruchomości i wakacje – ceny rosną jak szalone. Inflacja daje o sobie znać na każdym możliwym kroku i jak się okazuje nie zamierza odpuścić.
W 2020 roku inflacja w Polsce uplasowała się na poziomie 3,4 proc. To najwyższy wynik od ośmiu lat. - Generalnie to nie jest dobre zjawisko, ale umiarkowany poziom dwa – trzy procent jest korzystny z punktu widzenia procesów makroekonomicznych. Jeżeli jednak inflacja wymknie się spod kontroli, czyli osiągnie powyżej pięciu procent to już zaczyna być groźne dla gospodarki - mówi prof. Marek Leszczyński, ekonomista.
Życie kosztuje… coraz więcej
Zdaniem ekspertów dane za 2021 rok mogą być jeszcze bardziej niepokojące. Wzrost cen dotyczy między innymi żywności, przede wszystkim warzyw, owoców i zboża.
- Mieliśmy zimny i deszczowy maj, teraz są upały i okazuje się, że w rolnictwie nie jest za wesoło. Cały czas zmagamy się też ze skutkami suszy. Ponadto obecnie jest bardzo duży popyt na zboże, które eksportują nasi producenci. To też rzutuje na strukturę i wzrost cen produktów spożywczych. Obawiam się, że ceny żywności będą stale rosnąć. Tego nie da się tak łatwo zahamować – tłumaczy prof. Leszczyński.
Na rynek żywności wpływa jednak zdecydowanie więcej czynników. Podstawowym jest sytuacja międzynarodowa i trudny czas dla rynków finansowych. To powoduje wzrost kosztów produkcji związany z droższymi surowcami. W grę wchodzi też polityka fiskalna państwa.
Jak się okazuje, oprócz żywności drożeją również nieruchomości. - Ceny mieszkań, domów, działek oraz gruntów trzymają się dobrze i mają cały czas tendencje wzrostową na poziomie kilkunastu procent każdego roku. Zjawisko dotyczy zarówno miast, jak i terenów wiejskich, gdyż rośnie popyt na działki, zwłaszcza te budowlane – informuje ekonomista.
Istotną rolę w kształtowaniu wskaźnika inflacji ma również poziom cen nośników energii, głównie prądu. - Koszty produkcji i dystrybucji energii będą stale rosnąć. Przypuszczam też, że wzrosną ceny usług komunalnych - większość samorządów będzie chciała prawdopodobnie zrekompensować sobie spadek wpływów podatkowych spowodowanych pandemią. Toteż niebawem możemy więcej zapłacić m.in. za wywóz śmieci czy dostarczanie wody – stwierdza.
Luka dochodowa wciąż zbyt duża
Eksperci prognozują także sezonowe wzrosty cen paliw. – Powinniśmy się spodziewać pewnej stabilizacji na tych poziomach, które mamy teraz z perspektywą korekty zwyżkowej, ale bardzo niewielkiej, o kilka groszy – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.
Jak paliwa to i motoryzacja. Od pewnego czasu ceny samochodów szybują. Na rynku używanych aut za pojazd wart do niedawna ok. 6 tysięcy teraz trzeba dać 9. Tę samą tendencję możemy zaobserwować jeśli chodzi o nowe samochody.
– Wpływ na tę sytuację ma cena euro, ale również pandemia. Mało samochodów wchodzi na rynek, bo produkcja jest ograniczona, a zainteresowanie rośnie. Podobnie jak wymagania klientów, bo każdy szuka idealnego samochodu – wyjaśnia Artur Kozerawski z Autokomisu Camaro.
Niestety, ceny towarów i usług wciąż mają się nijak do wynagrodzeń Polaków. - Mimo że w ostatnich latach udało się zmniejszyć lukę dochodową i ograniczyć sferę skrajnego ubóstwa to wciąż poziom wynagrodzeń znacznie odbiega od naszych aspiracji. Jednak tempo wzrostu poziomu wynagrodzeń generalnie nie powinno być większe niż tempo wzrostu wydajności pracy. W innym przypadku inflacja będzie napędzana – niby będziemy mieć więcej w portfelu, ale inflacja to wszystko „zje” i efekt będzie odwrotny do zamierzonego – zauważa Leszczyński.