Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Vive – nasza duma

piątek, 05 czerwca 2015 15:35 / Autor: Dariusz Skrzyniarz
Vive – nasza duma
Vive – nasza duma
Dariusz Skrzyniarz
Dariusz Skrzyniarz

Mistrzostwo Polski, Puchar Polski i brązowy medal Ligi Mistrzów – to tegoroczne osiągnięcia szczypiornistów Vive Tauron Kielce. W minioną niedzielę meczem z THW Kiel w pięknym stylu zakończyli sezon 2014/2015, najlepszy w historii klubu. Choć był apetyt na potrójną koronę.

Na krajowym podwórku nikt nie jest w stanie równać się z kielecką drużyną. W Pucharze Polski spacerkiem doszli do finału. W nim zmierzyli się z Orlen Wisłą Płock. Choć „Nafciarze” dwoili się i troili, to Vive wygrało 26:23. W lidze było podobnie. Kielczanie wygrali wszystkie 30 spotkań, 22 w rundzie zasadniczej i 8 w fazie play–off. Oczywiście najwyżej zawiesili im poprzeczkę płocczanie, ale dopiero w ostatnim meczu finałowym, wygranym przez kielecką drużynę 29:28. W poprzednich ligowych starciach Vive wygrywało kolejno: 35:22, 30:27, 31:26 i 25:16.

Po drodze ustanowili rekord meczów bez porażki w Lidze Mistrzów. W grupie, w której walczyli m.in. z Pick Szeged i francuską Dunkierką, odnieśli komplet zwycięstw. Przegrali dopiero w drugim ćwierćfinałowym pojedynku z Montpellier, ale awans wywalczyli już na boisku rywala. Do półfinału z Vardarem Skopije podeszli jednak w pełni skoncentrowani i wygrali obydwa spotkania. Cel minimum został osiągnięty – awans do Final Four Champions League w Kolonii.

W ciągu całego sezonu podopieczni Tałanta Dujszebajewa rozegrali 49 meczów. Ten najważniejszy, pięćdziesiąty, zagrali z FC Barceloną. – To jedna z najlepszych drużyn w historii europejskiego handballu. Szanujemy ich, ale w półfinale mamy szanse pół na pół – mówił szkoleniowiec Vive. Tyle, że „Duma Katalonii” była absolutnym faworytem. Dysponowała najmocniejszym składem wśród tegorocznych finalistów. A Ligi Mistrzów nie wygrała od 2011 roku, więc apetyty miała ogromne.

Niestety, rokowania okazały się prawdziwe. Mistrzowie Polski nadal muszą czekać na pierwsze zwycięstwo z wielką Barceloną. Jednak po porażce 28:33 czuć było ogromne rozczarowanie, bo kielczanie przegrali właściwie na własne życzenie. – Daliśmy z siebie wszystko, ale to nie wystarczyło. Nie radziliśmy sobie z szybkimi kontratakami przeciwników, choć były one wynikiem naszych głupich błędów. Podawaliśmy im w ręce. Na takim etapie rozgrywek to nie powinno się zdarzyć – mówił po meczu kapitan, Grzegorz Tkaczyk.

Rozczarowania nie krył również Dujszebajew: – Największym naszym problemem były proste straty piłki w ofensywie. Popełniliśmy za dużo błędów, a w ciągu ostatnich 15 minut Danijel Sarić był nie do pokonania.

Kieleccy szczypiorniści musieli się jednak szybko otrząsnąć, bo dzień później grali z THW Kiel. „Zebry” w półfinale uległy niespodziewanie węgierskiemu Veszprem. Dujszebajew znalazł sposób na zmotywowanie swoich graczy. I zagrali wybornie, a przecież mieli przed meczem kolejny problem, bo wyszli na parkiet bez kontuzjowanych Aguinagalde i Zormana. To nie przeszkodziło w pokonaniu kilończyków. Fantastyczne zawody rozegrał duet Lijewski i Bielecki, ale bohaterem był Sławomir Szmal. W dużej mierze dzięki „Kasie” możemy cieszyć się z tego, że w Kielcach mamy trzecią drużynę Europy. I tak historia zatoczyła koło, bowiem w 2013 roku scenariusz był identyczny. Najpierw przegrana z Barceloną, a potem zwycięstwo nad THW Kiel. Kieleccy kibice znów mieli powody, by świętować w Kolonii.

– Byliśmy zdołowani po półfinale i dlatego czapki z głów dla chłopaków. To była niesamowita walka, a oni wytrzymali. Jestem bardzo szczęśliwy i dumny, że mam taki zespół – tryskał radością prezes Bertus Servaas.

– Powiedzieliśmy sobie po spotkaniu z Barceloną, że nie możemy wrócić do domu z pustymi rękami. Wyjeżdżamy z brązowym medalem, bo to my bardziej chcieliśmy i dlatego zwyciężyliśmy – wtórował mu Tomasz Rosiński.

Jedynie Tałant Dujszebajew wyglądał na nie do końca usatysfakcjonowanego: – Chciałbym podziękować wszystkim moim zawodnikom. To był bardzo dobry mecz. W skali od 1 do 10 cały sezon oceniłbym na 9,4. Gdybyśmy zdobyli złoto, dałbym 10. Jestem bardzo zadowolony z brązowego medalu, ale moim marzeniem było zagrać w finale.

Całe Kielce mają takie marzenie, ale jesteśmy dziwnie spokojni, że nie będziemy musieli długo czekać na jego spełnienie.

Piotr Natkaniec

Wesprzyj nas!
Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO