Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Renesans czarnego krążka

piątek, 07 lipca 2017 16:17 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Renesans czarnego krążka
Renesans czarnego krążka
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Do niedawna narzekaliśmy, że przeskakuje na nich igła, słychać trzaski, trzeba co jakiś czas wstawać i wykonywać szereg monotonnych czynności… Płyty winylowe. Dziś przeżywają drugą młodość. Co za tym stoi?

Jak mówią specjaliści, za renesans winyli jest odpowiedzialna przede wszystkim niepodrabialna jakość dźwięku i możliwość fascynującego obcowania z muzyką. Dla wielu osób duże znaczenie mają również skojarzenia związane z latami młodości. Wielu dzisiejszych kolekcjonerów najnowsze nurty muzyczne z lat szczenięcych poznawało za pomocą adaptera „Bambino”, a znad morza lub z gór wysyłała do bliskich pocztówki dźwiękowe z nagranym pozdrowieniem. Ci nieco młodsi pamiętają zapewne długą kolejkę, w jakiej stali po debiutancką płytę Republiki „Nowe sytuacje” i wyrzeczenia, przez jakie musieli przejść, by ją kupić. Pierwsza studyjna płyta toruńskiej grupy kosztowała bowiem aż 700 zł, podczas gdy inni rodzimi wykonawcy wyceniali się na około 160 zł…

Old is gold

Paweł Nowak pierwszy kontakt z czarnym krążkiem miał jako nastolatek. – Kiedy się rodziłem, to polskie winyle akurat umierały. Zawsze lubiłem muzykę z lat 80, ale słuchałem jej na kasetach. Na czarne płyty natknąłem się podczas porządkowania strychu. Znalazłem między innymi debiutanckie albumy Perfectu, Lombardu i Maanamu – wspomina 28–latek z Kielc.

Na strychu był również gramofon Unitra Fonica: – Włączyłem go i puściłem któryś ze znalezionych krążków. Była to zupełnie inna jakość dźwięku niż ta, którą znałem z odtwarzacza CD. Niestety, wiele płyt było w opłakanym stanie. Na przykład na piosence „To jest tylko rock and roll” z płyty „Ohyda” grupy Lady Pank igła tak przeskakiwała, że tylko refren udawało się przesłuchać w całości.

Po kilku tygodniach intensywnego słuchania gramofon Pawła się zepsuł, a winyle wróciły na strych na kilkanaście lat. – Dopiero kilka miesięcy temu znów je odkurzyłem, a wszystko dzięki prezentowi urodzinowemu, jaki dostałem od mojej dziewczyny. To był nowy gramofon. Od tego momentu znów zacząłem słuchać winyli i dokupować kolejne. Moja kolekcja jest na razie skromna, bo liczy nieco ponad 20 krążków. Odwiedzam jednak regularnie antykwariaty i giełdy płytowe, więc mam nadzieję, że zgromadzę z czasem naprawdę imponującą płytotekę – przewiduje kielczanin.

Nie wszędzie cyfryzacja

Wiesław Andrzejewski, właściciel antykwariatu muzycznego "Pegaz" w Kielcach, renesans winyli w Polsce obserwuje od około pięciu lat: – Ludzie mają już dość wirtualnej rzeczywistości i wirtualnych plików stworzonych z ciągu zer i jedynek. W przypadku płyty winylowej słuchanie jej to cały rytuał.

Rozpoczyna się od wyjęcia płyty z okładki. Nierzadko sama w sobie jest dziełem sztuki, jak choćby w przypadku debiutanckiego albumu legendarnej grupy The Velvet Underground, ozdobionego zaprojektowanym przez Andy’ego Warhola bananem. Dalsza część rytuału to położenie płyty na talerzu gramofonu i naprowadzenie na nią ramienia z igłą. Po około 20 minutach czynności trzeba powtórzyć. Dlaczego? Bo płyta ma dwie strony, a każda z nich mieści mniej więcej tyle samo materiału muzycznego. Ceremoniał jest więc niezwykle ważny, ale o wartości muzyki z czarnego krążka świadczy przede wszystkim dźwięk.

– Ten analogowy jest uznawany za dużo cieplejszy i przyjemniejszy dla ucha niż cyfrowy. Daje nam poczucie większej naturalności w odbiorze muzyki, a nawet obcowania z salą koncertową – tłumaczy Wiesław Andrzejewski. Antykwariusz przyznaje, że płyta analogowa wielu ludziom kojarzy się z trzaskami i przeskokami. Jego zdaniem jest to jednak cecha przede wszystkim krążków tłoczonych w Polsce Ludowej. – Były one wytwarzane w mało sterylnych warunkach, dlatego nawet nowe płyty nieraz trzeszczały, szumiały i przeskakiwały. Drugi problem to kiepski sprzęt do odtwarzania. W naszym kraju dostęp do dobrych adapterów był trudny. Pozwalali sobie na nie ci, których stać było na zakupy w Peweksie – mówi Andrzejewski.

Dziś możemy cieszyć się dobrodziejstwami gospodarki wolnorynkowej, więc i dostęp do dobrych gramofonów stał się powszechny. Pozostaje tylko kwestia ceny. Dobrej jakości sprzęt można dostać za około tysiąc złotych. Ceny płyt oscylują natomiast od kilku do około 200 złotych. Są też oczywiście prawdziwe białe kruki, za które kolekcjonerowi przyjdzie zapłacić nawet kilkaset złotych. – Można uznać, że średnia cena płyty to 30-50 złotych. Osobiście polecam zakup pierwszych wydań. Dostępne w sklepach repressy tych wydawnictw są obarczone często ingerencją wydawcy, która ma je ulepszać. Moim zdaniem fałszuje to jednak prawdę historyczną o nagraniu – ocenia Wiesław Andrzejewski.

***

Renesans płyty winylowej to zjawisko obserwowane na całym świecie. W ogólnej sprzedaży albumów muzycznych od kilku lat dynamicznie spada udział płyt CD przy jednoczesnym wzroście udziału czarnych krążków. Rynek muzyczny najprawdopodobniej nadal będzie szedł w tym kierunku. Być może i odbiorcy znów docenią dobrą muzykę…

Piotr Wójcik

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO