Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Darek Copperfield

poniedziałek, 23 listopada 2015 06:04 / Autor: Dariusz Skrzyniarz
Darek Copperfield
Darek Copperfield
Dariusz Skrzyniarz
Dariusz Skrzyniarz

Dariusz chciał być bogaty, ale uważał, że ciężka i uczciwa praca nie jest dla niego. Postanowił osiągnąć sukces cwaniactwem. Miało go wynieść na wyżyny, ale to właśnie ono go zgubiło.

– Kto kombinuje, ten żyje – zwykł mawiać Dariusz zapytany o to, jak udaje mu się wieść dosyć wystawne jak na tak młodego człowieka życie, pomimo że nie był nigdzie zatrudniony.

Chłopak kombinował od zawsze. Już jako mały brzdąc handlował na podwórku zabawkami. Swoimi i młodszego brata. W miarę dorastania wynosił z domu coraz to kosztowniejsze fanty. Początkowo nikt nie zwracał na to uwagi. Problemy zaczęły się, kiedy Dariusz sprzedał biżuterię matki. Rodzice zachodzili w głowę, dlaczego syn tak postąpił. – Przecież gdyby powiedział, że potrzebuje pieniędzy, to byśmy mu je dali – mówili.

Nie wiedzieli jednak, że nastolatek w życiu nie przyznałby się im do tego, na co potrzebuje pieniędzy. Potrzebował ich na papierosy, alkohol, a potem również na miękkie narkotyki. W niezamożnym domu szybko jednak zabrakło cenniejszych przedmiotów. Chłopak uznał wtedy, że skoro podobno pieniądze leżą na ulicy, to tam ich poszuka. I znalazł. Po ulicach chodziło przecież bardzo dużo pieniędzy. Znajdowały się w kieszeniach i torebkach. W gotówce lub w postaci telefonów komórkowych. Dariuszowi żaden pieniądz nie śmierdział, zwłaszcza, że zawsze wychodził na swoje.

Raz tylko klienci na fanty okazali się być nieuczciwi. Do młodzieńca przyjechało dwóch osiłków. Oglądali oferowane przez niego telefony, długo wybrzydzali, zastanawiali się, przebierali, targowali. W końcu jeden z nich powiedział: „Dobra, towar zostaje, ty wypadasz”. Chłopak próbował się stawiać, ale solidnie oberwał. Gdy wrócił do domu, mama zaczęła panikować, chciała dzwonić po policję, ale stanowczo odmówił. Przecięta warga się zagoiła, opuchlizna zniknęła spod oka i Dariusz mógł znów wrócić do fachu.

Drobne kradzieże szybko mu się jednak znudziły. Potrzebował dużych pieniędzy, więc poszedł w hazard. To co miał, szybko przegrał, ale przecież zawsze mógł liczyć na atrakcyjny kredyt u dyskretnych kredytodawców. Bez zabezpieczeń, sprawdzania w indeksie dłużników i zaświadczenia o zarobkach. Dariusz miał się szybko odegrać i zwrócić bez problemu pożyczkę. Wszystko poszło jednak zupełnie nie po jego myśli.

Pewnego dnia młodzieniec przybiegł do domu wyraźnie przerażony. – Mamusia! Jakby co, to mnie tu nie ma! Nie widziałaś mnie już od tygodni, w porządku?! – mówił pośpiesznie. Matka nie sądziła, że to „jakby co” w postaci dwóch umięśnionych dżentelmenów w dresach i ze złotymi łańcuchami na szyjach przyjdzie jeszcze tego samego popołudnia. – Nie ukryjesz synka, zwróci nam wszystko, z procentem – rzucili na odchodne.

Mama rzeczywiście go nie ukryła, ale nie przed osiłkami, tylko przed policją. Wpadł przy rutynowej kontroli drogowej. Jechał kradzionym samochodem. Miał go dostarczyć do warsztatu, do rozbiórki. W trakcie śledztwa wyszło na jaw jeszcze kilka innych grzechów Dariusza. Sąd go za nie skazał, ale znaleźli się i tacy, w których czyny oskarżonego wzbudziły podziw. Koledzy z celi uznali, że skoro chłopak zawsze umiał wyczarować skądś pieniądze, to należy mu się jakaś odpowiednia ksywka. Wybrali w ich mniemaniu idealną: "Darek Copperfield".

Paweł Nowak

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO