Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Czemu tak drogo?

piątek, 16 grudnia 2016 18:37 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Czemu tak drogo?
Shutterstock
Czemu tak drogo?
Shutterstock
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Droższe masło, cukier i mleko. Więcej, niż kilka miesięcy temu płacimy też między innymi za mięso czy paliwo. To spostrzeżenie, jakie większość z nas ma przy sklepowych półkach i dystrybutorach na stacjach benzynowych. Pokrywa się ono również ze statystykami i rynkowymi wskaźnikami. 

Po wielomiesięcznej deflacji, czyli wzroście siły nabywczej pieniądza wchodzimy w okres inflacji, czyli jej spadku. Co oznacza to dla naszych portfeli?

Drożej na sklepowych półkach

- Za każdym razem, kiedy idę na zakupy widzę, że jest drożej. Bardzo mocno skoczyła w górę cena cukru, nie pozwalam też już sobie na zakup masła. Jeszcze w wakacje i wczesną jesienią za kostkę udawało się zapłacić do 3 złotych. Dziś trudno znaleźć takie, którego cena byłaby niższa niż 4 złote. Podobnych przykładów jest więcej. Coś kosztowało 2 złote, a teraz 2,20 i tak dalej i tak dalej. W sumie za koszyk zakupów wychodzi nawet kilkanaście złotych więcej. A płaca nie rośnie – żali się pani Karolina, z którą nasz reporter porozmawiał przy kasie w jednym z kieleckich supermarketów. Nie był to jednak jednostkowy przypadek. Takie są spostrzeżenia wielu Polaków, którzy codziennie robią zakupy. Spostrzeżenia te potwierdzają się też w tabelach. Główny Urząd Statystyczny opublikował właśnie dane dotyczące sytuacji społeczno-gospodarczej województw po III kwartale roku. Wśród nich możemy znaleźć tabelę prezentującą porównanie cen detalicznych podstawowych produktów żywnościowych w III i II kwartale roku. Okazuje się, że w województwie świętokrzyskim pod koniec września płaciliśmy o około 5 procent więcej, niż 3 miesiące wcześniej za kilogram mięsa wieprzowego z kością. O 7 procent wzrosła cena mleka, a 10 procent więcej płaciliśmy za cukier.

W dalszej perspektywie na korzyść

- Rzeczywiście, wchodzimy w lekką inflację. Z punktu widzenia mikroekonomicznego, czyli patrząc przez pryzmat na przykład gospodarstwa domowego, bywa to rzeczywiście przykre. Idziemy do sklepu i nagle za ten sam produkt płacimy kilkanaście groszy czy kilka złotych więcej. W skali całej gospodarki jest to jednak zjawisko nieszkodliwe. Lekka inflacja jest czynnikiem napędzającym wzrost gospodarczy – wyjaśnia profesor Marek Leszczyński, ekonomista z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Jako jedną z przyczyn zbyt słabego wskaźnika wzrostu gospodarczego w stosunku do oczekiwań i prognoz naukowiec wskazuje długotrwały okres deflacji w Polsce. – To zjawisko może spowodować w rezultacie spowolnienie rozwoju gospodarki, co negatywnie odbije się w naszych portfelach – zauważa.

Ekonomiści prognozują wzrost płac w przyszłym roku. Weźmy pod uwagę chociażby zwiększenie płacy minimalnej do 2000 złotych brutto. Dla osób zarabiających najmniej na etacie oznacza to wzrost wynagrodzenia o nieco ponad 100 złotych netto, czyli „na rękę”. Wiele osób zastanawia się jednak, czy inflacja skutkująca wzrostem cen w sklepach nie wpłynie na to, że w rzeczywistości podwyżka płac nie sprawi wcale, że Polacy staną się zamożniejsi. – Już w tej chwili obserwujemy dość dużą presję płacową. Na rynku pracy jest wprawdzie duże zróżnicowanie wynagrodzeń i nie wszyscy równie to odczuwają. Wskaźniki demograficzne i statystyki pokazują, że pracodawcy są już dziś często zmuszeni do dawania podwyżek. Szacuje się, że wzrost płac wyniesie w przyszłym roku średnio około 5-6 punktów procentowych. Taka wielkość zrekompensuje inflację – uspokaja profesor Leszczyński.

Nie zapowiada się też na to, by wzrosły koszty kredytów prowadzonych w złotówkach. Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na niezmiennym poziomie. – Wszyscy wyczekujemy rozpoczęcia inwestycji publicznych związanych na przykład z funduszami europejskimi. Rozdanie, z którego teraz będziemy korzystać cechuje się większymi trudnościami w otrzymaniu dofinansowań. Jeżeli dojdzie do uruchomienia tych inwestycji, to RPP będzie musiała te stopy podnieść. Na razie się jednak na to nie zanosi – prognozuje Leszczyński.

Na razie narzekamy

Choć ekonomiści uspokajają, że rozpoczynający się okres inflacji wpłynie na wzrost rozwoju gospodarczego, a przyszły rok przyniesie wyższe płace, to trudno też polemizować z argumentami tych, którzy wyraźnie odczuwają to, że póki co ich płaca nie wrosła, a na paragonie widać coraz wyższe kwoty. Warto pamiętać też o tym, że grudzień jest specyficznym momentem. Sklepowe gazetki kuszą nas świątecznymi promocjami. Gdybyśmy jednak prześledzili zmiany cen poszczególnych produktów w całym roku, to w wielu przypadkach okaże się, że promocyjne ceny wcale nie są aż tak atrakcyjne. Ostatnie miesiące przyniosły nam też wzrost cen paliw. Najbardziej jest to widoczne na przykładzie LPG. Za litr gazu płacimy dziś nawet o 80 groszy więcej, niż w okresie letnim. Nieco mniej spektakularnie, ale również konsekwentnie rosną ceny benzyny i oleju napędowego. Droższy transport to niestety również wyższe ceny na sklepowych półkach. Co w tej kwestii przyniesie nam przyszły rok? To się okaże i być może rzeczywiście inflacja nie będzie dla naszych portfeli bolesna. Na razie jednak czujemy, że jest zdecydowanie drożej…

Piotr Wójcik

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO