MIASTO
[WYWIAD] Kieleccy harcerze na granicy i w Przemyślu. „Ogromny napływ ludzi nie ustaje"
Już ponad 50 harcerzy z Kielc zaangażowało się pomoc uchodźcom w Przemyślu, a także na pobliskim przejściu granicznym w Medyce. – To jest bardzo trudne i wyczerpujące również pod kątem psychicznym. Kiedy zakładamy kamizelkę wolontariusza, nagle wpadamy w wir ludzkich problemów i niepewności – mówi Radiu eM Kielce harcmistrz Marcin Jedliński z Chorągwi Kieleckiej ZHP.
Rozmowa z harcmistrzem Marcinem Jedlińskim.
Jak wygląda wasza praca?
Działamy w ramach Harcerskich Patrolów Zadaniowych. Są to grupy harcerzy połączonych w piątki. Jedziemy do miejsc, gdzie jesteśmy potrzebni w tym m.in. do Przemyśla. Oddajemy się do dyspozycji działających tam struktur harcerskich. Najczęściej jedziemy na służbę na 24 lub 36 godzin. Na granicę trafiamy głównie na noc, kiedy służba jest tam najcięższa. Jedziemy do różnych punktów. Mówimy o przejściu granicznym w Medyce, punkcie przeładunkowym w Przemyślu przy ulicy Lwowskiej, Dworcu Głównym i licznych magazynach z pomocą humanitarną.
Wspomniana granica w Medyce to chyba jedno z ważniejszych miejsc.
Każdy punkt jest inny, a potrzeby są bardzo zmienne. Nie da się opowiedzieć o tym, jak to wygląda na miejscu. Tam czas płynie inaczej i mamy do czynienia z ogromnym napływem ludzi. Kilkadziesiąt tysięcy osób uciekających przed wojną przewija się obok nas. Przejście graniczne to pierwsze spotkanie uchodźców z Polską i naszą pomocą. Podajemy takim osobom wodę, herbatę, kawę, zupę, gorącą kiełbaskę, czyli coś co zaspokoi ich podstawowe potrzeby. Są zmęczeni i dopiero w tym miejscu mogą usiąść i chwilę odpocząć. Ogromny napływ ludzi nie ustaje, w każdej godzinie jest taki sam.
Podobnie jak na Dworcu Głównym w Przemyślu?
Tam sytuacja jest nieco odmienna. Kilkanaście razy w ciągu doby podjeżdżają przeładowane pociągi z kilkoma tysiącami osób, które często nie mogą w nich usiąść przez całą podróż. Nasze działania są podobne jak przy granicy. Jeśli chodzi o sam Przemyśl, to dąży się do tego, aby uchodźcy trafiający tutaj jak najszybciej pojechali w głąb kraju i Europy. Co chwilę podjeżdżają przewoźnicy i transport odbywa się non-stop.
W Przemyślu jest też ogromne centrum logistyczne dla uchodźców. Praca w tamtym miejscu to wielkie wyzwanie.
To jest bardzo trudne i wyczerpujące również pod kątem psychicznym. Kiedy zakładamy kamizelkę wolontariusza nagle wpadamy w wir ludzkich problemów i niepewności. Celem osób, które uciekają przez granicę jest samo dotarcie do Polski. W Przemyślu osiągają ten cel, stają w miejscu i zastanawiają się co dalej. Mamy do czynienia z wieloma dramatami rozdzielonych osób, żon, które zostawiły za granicą swoich mężów i dzieci tęskniących za ojcami. Problemy musimy jednak rozwiązywać natychmiastowo i całodobowo. W jakimś stopniu ludzie odzyskują tu nadzieję, ale na początku podchodzą do wszystkiego dość nieufnie, ponieważ nie spodziewali się tak pozytywnego przyjęcia przez Polskę. Wszystko jednak się zmienia, bo dobrze wiedzą, że czeka na nich gigantyczna pomoc.
Co jest najtrudniejsze?
Działamy bardzo szybko. Mieliśmy sytuację, że ktoś zgubił swoje czteroletnie dziecko i nagle musieliśmy zorganizować małą akcję poszukiwawczą. Dzieje się więc bardzo dużo. Nie mamy czasu na dokładne analizowanie i rozmyślanie nad naszą służbą. Dopiero po pracy mamy czas na refleksje i uświadomienie sobie, z jak ogromnym dramatem mamy do czynienia. To jest nie do opisania.
Harcerze działają jednak także poza terenami przygranicznymi.
Jesteśmy mocno zaangażowani w różne działania pomocowe. Kiedy na dworzec w Kielcach przyjeżdża pociąg specjalny, wówczas pomagamy przy rozlokowaniu uchodźców. Pracujemy jednak w wielu innych miejscach, współpracujemy z partnerami społecznymi i samorządami. Jesteśmy przy punktach zakwaterowania, magazynach. Organizujemy akcje pomocowe. Potrzebujemy jednak wolontariuszy, którzy nas wesprą. Zachęcamy też wszystkich do udzielania wsparcia materialnego dla uchodźców, ale ta pomoc musi być przede wszystkim mądra. Pamiętajmy, aby koordynować swoje działania z organizacjami pozarządowymi i zdobywać wiedzę o aktualnych potrzebach.
Dziękuję za rozmowę.
(Fot. hm. Dariusz Kanclerz, Harcerskie Kroniki Filmowe)