MIASTO
Upamiętniliśmy ofiary pogromu z 4 lipca 1946 r.
Delegacje upamiętniły ofiary tragicznych wydarzeń w Kielcach z 1946 roku. Uroczystość odbyła się obok budynku przy ulicy Planty, gdzie doszło do pogromu ludności żydowskiej.
Powodem zbrodni była nieprawdziwa informacja o tym, że Żydzi porwali i zamordowali dziecko. Śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej ustaliło, że tragiczną śmierć w budynku przy ulicy Planty poniosło 37 Żydów oraz trzech Polaków, a 35 zostało rannych. Niektóre publikacje wspominają o większej liczbie ofiar.
- Diaspora żydowska wzięła się miedzy innymi przez wydarzenia z Kielc. Dobrze, że potrafimy się do tej trudnej historii odnosić w sposób rzeczowy, bardzo przemyślany. Najważniejsze jednak jest to, że pamiętamy o tych, którzy zginęli - mówił Zbigniew Koniusz, wojewoda świętokrzyski, który złożył kwiaty w imieniu premiera Mateusza Morawieckiego.
- Przez 40 lat te wydarzenia były zamiecione pod dywan. Działa cenzura, która o nich nie pozwalała mówić. W związku z tym mam do czynienia z rozbieżnością co do tego, co działo się na zachodzie. Jaki przekaz został tam wpuszczony. Dzisiaj już wiemy, że działo się to przez między innymi służby komunistyczne – opowiadała Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik Delegatury IPN w Kielcach.
Przy tablicy upamiętniającej wydarzenia z 1946 roku kwiaty złożył w imieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy, zastępca dyrektora Biura Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Dawid Drabik. W uroczystości wziął także udział Andrzej Bętkowski, marszałek województwa świętokrzyskiego, Bogdan Wenta, prezydent Kielc oraz dr Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z Instytutu Pamięci Narodowej.