MIASTO
„Scyzoryki” chcą zamknąć pętlę afrykańską
Kielczanie mogą być pierwszymi ludźmi na świecie, którzy objadą Afrykę wzdłuż linii brzegowej. We wtorek rozpoczęła się druga część ekspedycji, w której „Scyzoryki” zmierzą się ze wschodnim wybrzeżem.
Kielczanie pierwszy etap podróży pokonali w okresie od końca grudnia poprzedniego roku do marca. Podróżnicy pod dowództwem Jacka Słowaka, prezesa stowarzyszenia „Salutem”, z marokańskiego Tangeru dojechali do Kapsztadu, stolicy Republiki Południowej Afryki.
- Kiedy teraz dolecimy na miejsce musimy przeprowadzić remont naszego Mercedesa Sprinera, którym podróżujemy. To zajmie około trzech dni. Większość części musimy zabrać ze sobą z Polski. Później wyruszymy w trasę - wyjaśnia Jacek Słowak.
Wyprawa przez „Czarny Ląd” zaskakuje na każdym kroku. Kielczanie podczas pierwszej części zostali m.in. okradzieni ze sprzętu elektronicznego, czy w ostatniej chwili uniknęli aresztu za nagrywanie materiaów wideo bez zezwolenia. Najpoważniejsze spotkało ich jednak na końcu. Czteroosobowa ekipa zachorowała na malarię.
- Na szczęście chorobę odczuliśmy dopiero w Namibii. Po pokonaniu 1200 kilometrów trafiliśmy do szpitala w Windhuk. Leżeliśmy w nim sześć dni. Dostaliśmy kroplówki i później pokonaliśmy ostatni etap. Resztę leczenia przeszliśmy w Polsce - tłumaczył prezes stowarzyszenia „Salutem”.
Druga część ekspedycji będzie zdecydowanie trudniejsza i bardziej ryzykowna. Kielecka ekspedycja musi przejechać przez tereny ogarnięte wojną, gdzie przekroczenie granicy jest bardzo trudne.
- Konflikty w Afryce są wszędzie. Gdybym czytał fora internetowe, co się pisze o danym kraju, do którego się wybieram, to nie powinienem nigdzie jechać. W pewnym momencie w naszej ekipie zabroniłem chłopakom czytać o tym, co nas czeka w innym państwie. Przez strach atmosfera w zespole robi się nieciekawa. Podróż przez w Afrykę jest wymagająca. Konflikty plemienne czy międzynarodowe nie zaskakują. Do tego ogromny problem stanowią drogi. Są odcinki, gdzie 50 kilometrów trzeba pokonać w 10 godzin. Na każdym kroku czają się również choroby - wyjaśniał Słowak.
Kielczanie mogą być pierwszymi ludźmi na świecie, którzy mogą zamknąć pętlę afrykańską.
- Na pewno będzie trudniej. Fakt, że nikt tego jeszcze nie zrobił na pewno motywuje. Długo leczyliśmy rany, aby teraz wrócić tam w pełni sił. Całą wyprawę będę mógł pokonać z Szymonem Flakiem. Do tego dołączali oraz będą dołączać inni ludzi. Wspólnymi siłami jestem w stanie to zrobić. Kiedy planujemy wrócić? Synowi obiecałem, że zrobimy to października. Jak będzie, zobaczmy - zakończył Jacek Słowak.
Systematycznie na naszej stronie internetowej będą pojawiać się materiały z kolejnych etapów podróży wzdłuż wschodniego wybrzeża.