MIASTO
Radny pyta, z czego miasto zamierza utrzymywać nowe tereny zielone
Od kilku tygodni kielczanie żyją przede wszystkim tematem nieuporządkowanych terenów zielonych w mieście. Z racji, że już niebawem ma ich przybyć, radny Marcin Stępniewski postanowił dowiedzieć się, za co będą utrzymywane.
– Z jednej strony miasto nie dysponuje środkami na koszenie traw w rezerwacie przyrody Ślichowice, z drugiej - tworzy jakieś dziwne szlaczki w Dolinie Silnicy, a z trzeciej chce stworzyć nowe tereny zielone w centrum za ponad dwadzieścia milionów złotych. Tutaj powstaje pytanie: z czego te nowe tereny zielone będą utrzymywane, skoro już teraz nie ma pieniędzy na koszenie traw w rezerwacie – stwierdził w rozmowie z Radiem eM (27 lipca) Marcin Stępniewski.
Radny postanowił złożyć interpelacje i zapytać włodarzy, jakie koszty będzie generowała inwestycja „Zielona rewitalizacja zabytkowego śródmieścia Kielc”, w ramach której swoje oblicze zmieni rynek, skwer Ireny Sendlerowej, ulica Bodzentyńska z placem św. Wojciecha oraz teren przed dawną synagogą.
„W związku z tym, że już w połowie roku informują Państwo o brakujących środkach na koszenie miasta i szeroko pojęte bieżące utrzymanie zieleni mam obawy, czy w wyniku powstałych inwestycji będą Państwo w stanie utrzymać je w należytym porządku, czystości i estetyce”, czytamy w dokumencie.
Na odniesienie się do problemu miasto ma 14 dni.