MIASTO
Radni nie uchwalili dofinansowania do programu in vitro. Remis głosów za i przeciw
Równą ilością 11 głosów za i przeciw zakończyło się głosowanie nad przyjęciem projektu uchwały wspierającego program leczenia niepłodności metodą in vitro. Efektem było odrzucenie uchwały.
Program dopłat zakładał wsparcie dla małżeństw, które chcą skorzystać z metody in vitro. Miasto planowało wydać na ten cel półtora miliona złotych.
Głosowanie poprzedziła gorąca dyskusja. Przeciwni wprowadzeniu kontrowersyjnego programu byli radni klubu Prawa i Sprawiedliwości. Szef klubu, Jarosław Karyś, zaznaczył w trakcie sesji, że metoda jest sprzeczna z nauką kościoła katolickiego. Zwrócił również uwagę na to, że nie wszyscy lekarze uznają tę metodę za bezpieczną.
Po drugiej stronie barykady była m. in. Katarzyna Czech-Kruczek z klubu Koalicji Obywatelskiej, od początku jedna z ambasadorek projektu. Jak mówi, niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, a in vitro - powszechnie uznaną metodą jej leczenia. Dodała, że metoda ma 40 lat, a dzieci, które się z niej urodziły są obecnie zdrowymi dorosłymi.
Oprócz samej tematyki kontrowersyjne jest również to, w jaki sposób skonstruowany został kielecki projekt. Radni z klubu Bezpartyjni i Niezależni zwrócili uwagę szczególnie na warunek bycia mieszkańcem przez rok, aby otrzymać dofinansowanie. Argumentowali, że otwiera to możliwości oszukania systemu i skorzystania z programu przez osoby nie będące realnymi mieszkańcami. Kontrargumentował pełnomocnik prezydenta, ginekolog Grzegorz Świercz, który zwrócił uwagę, że poza rejestracją miejsca zamieszkania, aby zakwalifikować się do projektu in vitro wymagane są wieloletnie, wspólne badanie par, które uniemożliwia próbę wyłudzenia.
Finalnie uchwałę zablokowali radni z klubu Bezpartyjni i Niezależni, którzy w osobie Katarzyny Suchańskiej i Kamila Suchańskiego wstrzymali się od głosu, a Joanna Winiarska nie oddała głosu w ogóle.