Powraca sprawa katastrofy budowlanej na Starodomaszowskiej. „Chcemy sprawiedliwości”

Przypomnijmy, że do katastrofy doszło w listopadzie 2014 roku. Wówczas, podczas prac budowlanych przy ulicy Starodomaszowskiej w jednym z sąsiednich domów osunęła się ściana. – Sprawa toczy się od pięciu lat. Ostatnia rozprawa zakończyła się korzystnym dla nas wynikiem, chociaż wyrok był, według nas, za niski. Szykuje się kolejny długi proces – tłumaczy Adam Bandurski. W pierwszej instancji kierownik budowy Włodzimierz W. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, natomiast Jerzy Cz., inspektor nadzoru, na 10 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Zasądzono także grzywnę, zadośćuczynienie dla właścicielki mieszkania i jej siostry oraz pokrycie kosztów sądowych.

Skazani odwołali się od wyroku. Dziś odbyła się pierwsza rozprawa w procesie apelacyjnym. – Według nas, tamtej stronie zawalenie się domu było na rękę. Zajmował sąsiednią działkę i prawdopodobnie utrudniał im postawienie nowego bloku w taki sposób, jaki by chcieli. Tamta strona zamierzała nawet wykupić od nas ten dom, ale nie chcieliśmy się zgodzić – uważa syn właścicielki nieruchomości przy ulicy Starodomaszowskiej. Niestety, zasiadający na ławie oskarżonych nie chcieli nam udzielić informacji w tej sprawie i odpowiedzieć na pojawiające się wątpliwości.

Kolejna rozprawa odbędzie się 13 grudnia w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Niezależnie od tego procesu, jednocześnie toczy się sprawa cywilna, w której poszkodowani domagają się odszkodowania.