MIASTO
Myśliwi: „jesteśmy normalnymi ludźmi”
Myśliwi i leśnicy świętowali na Stadionie Leśnym w Kielcach podczas Hubertusa Świętokrzyskiego. Festyn został zorganizowany po raz dziesiąty. Podobnie jak w latach ubiegłych mieszkańcy regionu zapoznawali się z działalnością osób zajmujących się ochroną przyrody.
Coroczne wydarzenie rozpoczęła Msza święta w kieleckiej katedrze w intencji leśników i myśliwych. Po modlitwie, zebrani korowodem przemaszerowali na Stadion Leśny, gdzie odbył się festyn. Dla gości tego wydarzenia przygotowano prezentacje sokolnicze, pokaz mody myśliwskiej, widowiskową pogoń za lisem oraz występy artystyczne. Na scenie zaprezentował się Zespół Reprezentacyjny Polskiego Związku Łowieckiego, zespół „Żubrosie” oraz „Wernyhora”. Ci którzy zdecydowali się tego dnia odwiedzić Stadion Leśny mogli spróbować pieczonej dziczyzny oraz tradycyjne dania z Sieci Dziedzictwo Kulinarne Świętokrzyskie.
Organizatorzy Hubertusa chcieli, aby impreza miała również wymiar informujący o istocie działalności myśliwych. - Wbrew temu, co w ostatnich dniach, tygodniach, miesiącach mówi się złego o myśliwych i Polskim Związku Łowieckim manifestujemy, że jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy zajmują się elementem żywej przyrody, dziko żyjącymi zwierzętami – mówił Jarosław Mikołajczyk, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach, podczas witania zebranych, „którym leży na sercu dobro ojczystej przyrody”.
- Rzeczywiście powstał swego czasu stereotyp, że myśliwi to te osoby, które bezwzględnie eksploatują przyrodę. Powstają fałszywe obrazy, a jest zgoła inaczej, ponieważ myśliwy dba o to, by w przyrodzie była równowaga. Za to, że jesteście strażnikami tej równowagi w ekosystemach chcę wam bardzo podziękować – przemawiał marszałek Adam Jarubas. - Zapytałem pana łowczego jaki jest roczny odstrzał dzików w naszym regionie. Wynosi on ponad 4 tysiące – mówił.
Julia Gawlik, młoda kielczanka, która wraz ze swoją rodziną zajmuje się łowiectwem twierdzi, że negatywny odbiór działalności myśliwych spowodowany jest zwykłym brakiem zrozumienia. - Ludzie dostrzegają tylko śmierć zwierząt. Tak naprawdę nie wiedzą co by się stało, gdyby na przykład było za dużo dzików. Też by im chyba przeszkadzało, że im chodzą po podwórkach. Wypowiadają się nie będąc w temacie – tłumaczy Julia.