MIASTO
Miasto zalega z wypłatą blisko 11 mln zł z tytułu odszkodowań za nieruchomości przejęte pod drogi
W kieleckim Urzędzie Miasta zalega łącznie 65 wniosków o wypłatę odszkodowań za nieruchomości przejęte pod drogi publiczne. Niektóre z nich czekają na rozpatrzenie już od blisko czterech lat. Jak się okazuje, w budżecie nie zabezpieczono środków na ten cel.
- Nie ukrywam, że trudno jest wygospodarować pieniądze na wypłatę odszkodowań, ale wiemy, że jest to nieuniknione. Staramy się jednak realizować ten cel. Wiem, że obecnie sprawa nie wygląda zbyt dobrze – mówiła na piątkowym (7 maja) posiedzeniu komisji ładu przestrzennego i gospodarki nieruchomościami Barbara Zawadzka, dyrektor wydziału.
Przewodniczący wspomnianej komisji, Zdzisław Łakomiec, twierdzi, że sprawa jest bulwersująca. – Na rozpatrzenie czeka 65 wniosków. Siedem z nich jest z 2017 roku. Najwięcej, bo aż dwadzieścia dwa z 2018 roku. Chodzi tutaj o blisko jedenaście milionach złotych. Zgłosili się do mnie ludzie, którzy czekają na wypłatę odszkodowania od dwóch i pół roku. Jak w takiej sytuacji można mówić o budowaniu wspólnoty?
Jednym z poszkodowanych jest pan Leszek Mania. Według niego sytuacja jest absurdalna. - Miasto dwa i pół roku temu przejęło naszą własność nie uzgadniając z nami nic. Nie podano nam kwoty odszkodowania, nie prowadzono z nami żadnych rozmów. Sprawa się ciągnie i wciąż nie ma żadnej decyzji. Nie rozumiem, dlaczego przejęli nasz grunt nie spisując żadnego porozumienia. Jesteśmy zbulwersowani tą sytuacją. Miasto w ogóle nie chce rozmawiać. Myślę, że sprawa skończy się w sądzie – stwierdza.
Po omówieniu sytuacji pana Leszka komisja ładu przestrzennego i gospodarki nieruchomościami postanowiła przekazać pismo w sprawie konieczności wypłaty odszkodowań do prezydenta, Bogdana Wenty.