MIASTO
Czy Kielce mają problem ze szczurami?
Szczury są inteligentne, łatwo adaptują się do trudnych warunków i są wszędzie tam, gdzie żyje człowiek. Do naszych domów i bloków dostają się oknami, rurami kanalizacyjnymi lub po prostu - drzwiami. Czy w Kielcach te gryzonie stanowią duży problem?
– Szczur, zarówno ten hodowlany, jak i ten dziki, to zwierzę synatropijne. Oznacza to, że jego naturą jest życie w środowisku człowieka. Bardzo szybko przyzwyczaja się do warunków, w których funkcjonuje, przez co nabiera swoich własnych zwyczajów. Dzikie szczury szczególnie lubią żerować w miejscach, w których przechowuje się żywność, a zatem na przykład w piwnicach, czy magazynach, ale również wszędzie tam, gdzie odpady żywnościowe nie są regularnie usuwane – tłumaczy Damian Orlikowski, hodowca szczurów.
Dzikie szczury zawsze są nieproszonymi lokatorami. Przegryzają przewody elektryczne, mogą przenosić groźne choroby i zanieczyszczają żywność. Jak twierdzi Damian Orlikowski, do problemu dzikich szczurów grasujących w budynkach mieszkalnych w ogromnej mierze przyczynia się... sam człowiek.
– Dokarmianie ptaków przez cały rok, wyrzucanie resztek jedzenia, nagromadzenie wielu odpadów w jednym miejscu - nic dziwnego, że dzikie szczury pojawiają się tam, gdzie ludzie fundują im darmową restaurację – mówi Damian Orlikowski.
Obowiązek przeprowadzenia deratyzacji ciąży na każdym właścicielu lub zarządcy nieruchomości. W Kielcach takie usługi świadczy między innymi firma Dezynpol.
– Jak co roku, regularnie przyjmujemy zgłoszenia. Deratyzacje są zlecane przez spółdzielnie i zarządców budynków. Szczury ciągle się pojawiają, więc jest zapotrzebowanie na usługi odszczurzania, chociaż w samych Kielcach jest to raczej umiarkowany problem – mówi Marcin Dąbski z firmy Dezynpol.
A na czym polega proces fachowego odszczurzania?
– Zakładamy karmniki deratyzacyjne, które są uzupełnione trutką na gryzonie. Rozkładanie trutki na tackach w piwnicach jest zabronione ze względu na bezpieczeństwo zwierząt domowych i ludzi. Takie karmniki są zamykane na klucz i tylko my mamy do nich dostęp. Stosujemy także systemy monitoringu, w zależności od zapotrzebowania – tłumaczy Marcin Dąbski.