MIASTO
Interwencja przed restauracją Mo-Ja: Pawlusek zaprzecza, jakoby zażywał narkotyki
Przypomnijmy: wczoraj przed godziną 13 strażnicy miejscy interweniowali przed restauracją Mo-Ja przy Placu Wolności. Założyli blokadę na znajdujący się przed lokalem samochód należący do Tomasza Pawluska, jej właściciela. Następnie wywiązała się między nimi wymiana zdań, w wyniku której mężczyzna został powalony na ziemię i skuty.
Po zatrzymaniu Tomasza Pawluska na jednym z facebookowych portali pojawiła się informacja, jakoby mężczyzna miał był pod wpływem amfetaminy i metamfetaminy. Sam zainteresowany zdecydowanie temu zaprzecza.
- Zostałem oskarżony o to, że byłem pod wpływem środków odurzających. Rzekomo zażywałem metaamfetaminę i amfetaminę. Te oskarżenia są kompletnie bezpodstawne i pozbawione źródła. Po zatrzymaniu poprosiłem o badanie krwi i czekam na wyniki. Wcześniej zbadano mnie narkotestem i wynik był nieczytelny, więc pobrano mi krew. Nie zostawię jednak bez odzewu takich pomówień – mówi właściciel lokalu Mo-Ja.
Restaurator przeprosił strażników miejskich za swój wybuch złości.
- Straż miejska została przeproszona przeze mnie na piśmie, ponieważ nie mogłem jeszcze zrobić tego osobiście. Chcę zaznaczyć, że zbadano mnie alkomatem i wynik wskazał, że byłem absolutnie trzeźwy. Na wyniki badania krwi trzeba będzie jeszcze trochę poczekać – poddałem się mu dobrowolnie i nie mam sobie nic do zarzucenia. Dzisiaj po spotkaniu z przedsiębiorcami z miasta i z mecenasami podejmę decyzję co do dalszych kroków – dodaje Tomasz Pawlusek.
Mężczyzna zaprzecza także jakoby dostał od strażników miejskich wcześniej jakieś mandaty za nieprawidłowe parkowanie.
- Mogli wejść do lokalu, powiedzieć żeby przeparkować auto, byłem wtedy w lokalu. Zachowali się nieludzko i utrudniają przedsiębiorcom prowadzenie działalności – dodaje Pawlusek.
Sprawę skomentował także Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
- Mundurowi zatrzymali wczoraj 47-latka, który został ujęty przez strażników miejskich. Mężczyzna usłyszał wczoraj zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego i został zwolniony. Potwierdzam, że została mu pobrana krew do badań, aby sprawdzić czy zażywał on nielegalne środki. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy.
Renata Gruszczyńska ze Straży Miejskiej w Kielcach z kolei zaprzecza, jakoby restaurator mógł mieć zgodę na parkowanie przed swoim lokalem.
- Absolutnie nie ma możliwości zawierania jakichś nieformalnych umów, bo nadal obowiązują nas przepisy kodeksu drogowego. Nie jest możliwe, by policjant czy strażnik miejski dopuszczał zmiany w ustawie. Co prawda interwencji strażników miejskich w związku z nieprawidłowym parkowaniem w ostatnim czasie było mniej, ponieważ funkcjonariusze mają dużo obowiązków związanych z epidemią. Nie zmienia to jednak faktu, że takich umów nie było, są one niemożliwe do zrealizowania – wyjaśnia funkcjonariuszka.