MIASTO
Eneris miał zapłacić ponad 3 mln zł kary. Teraz miasto podaje kwotę niższą o… połowę
Miasto wciąż czeka na spłatę kar nałożonych w ubiegłym roku na firmę Eneris zajmującą się wywozem śmieci z terenu Kielc. Ta początkowo miała wynosić blisko 3,5 mln zł. Finalnie okazało się, że władze Kielc zamierzają egzekwować kwotę o połowę mniejszą. Strony czekają mediacje sądowe.
Jak informuje Tomasz Porębski, rzecznik prezydenta Kielc, do czerwca 2020 roku kary naliczane za nieterminowy odbiór śmieci były regulowane przez Eneris, a problem rozpoczął się w lipcu.
Najgorszy okazał się październik. Wówczas mówiło się o trzech milionach złotych kary. Kwota ta przekraczała miesięczne wynagrodzenie spółki i do dzisiaj nie została uregulowana.
Chcąc wyegzekwować należność miasto postanowiło zgromadzić materiał dowodowy, z którego wynika, że kara będzie o połowę niższa niż zakładano. Ponadto strony przygotowują się do mediacji sądowych. Temat został poruszony podczas czwartkowej (22 lipca) sesji rady miasta.
- Rozpoczynanie tego typu mediacji może stworzyć sytuacje korupcjogenne, a przede wszystkim pokazuje kolejnym firmom, które będą współpracować z miastem, że właściwie mogą nie wykonywać zleconych usług, bo w ogólnym rozrachunku jeszcze na tym zarobią. Sprawa jest naprawdę dziwna – stwierdził radny Marcin Stępniewski.
Do sprawy odniosła się wiceprezydent Agata Wojda. - Od lipca zeszłego roku mieliśmy wzmożony problem z odbiorem odpadów. Kiedy firma Eneris przestała przyznawać się do winy miasto musiało dołożyć wszelkich starań, żeby gromadzić solidny materiał dowodowy w tej sprawie. Po zgłębieniu problemu doszłam do wniosku, że podstawa do naliczenia kar jest niewystarczająca pod kątem możliwości udowodnienia. Nie wykluczam, że sprawa zakończy się w sądzie. Wcześniej czekają nas jednak mediacje.
Te mają się odbyć po wakacjach.