MIASTO
Drogo, trudno, bez szans?


Młodzi w Kielcach nie mają gdzie mieszkać. Czy kiedyś się to zmieni?
W Kielcach wciąż wielu młodych ludzi nie ma szans na własne mieszkanie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2018 roku aż 36% osób w wieku 25–34 lata mieszkało z rodzicami. W 2022 roku sytuacja prawie się nie zmieniła – tzw. gniazdowników było 35%.
Czy winne są wysokie ceny mieszkań?
– Średnia cena mieszkania do generalnego remontu to dziś około 6300–6500 zł za metr kwadratowy. Mieszkania po remoncie, zwłaszcza kawalerki i małe dwupokojowe w starszym budownictwie, to już około 8000 zł za metr. Lokale w dzielnicach takich jak Czarnów, Herby czy Niewachlów kosztują średnio 7000 zł. W przypadku nowych mieszkań (wybudowanych po 2010 roku), ceny sięgają 9000–10 000 zł – mówi Wojciech Rusin z biura nieruchomości PROPERCO.
Ceny nowych mieszkań zależą głównie od lokalizacji.
– Na rynku pierwotnym wydatek za metr kwadratowy wynosi od 10 000 do nawet 13 500 zł. Najdroższe są apartamenty w centrum i na Baranówku. Nieco taniej jest w dzielnicach takich jak Herby czy Czarnów – informuje Wojciech Rusin.
Mimo wciąż wysokich stawek, zauważalny jest trend spadkowy.
– Od zeszłego roku ceny na rynku wtórnym spadły o około 10–15%. Spadek bardziej widoczny będzie dopiero od września lub października. Na rynku pierwotnym zauważamy mniejsze zainteresowanie kupnem mieszkania – dodaje rozmówca.
Ceny zaczęły powoli spadać – potwierdza Ryszard Grzyb z Plaza Tower Kielce.
– Obecnie koszt mieszkań na rynku pierwotnym wynosi od 8900 do 11 500 zł za metr kwadratowy, w zależności od lokalizacji. Najdrożej jest przy ul. Krakowskiej, w okolicy pływalni, natomiast najtaniej przy al. Solidarności i ul. Zbożowej, gdzie dostępnych jest więcej lokali. W porównaniu z ubiegłym rokiem widać wyraźny spadek cen – mówi.
Nie stać nas na mieszkanie…
– Marzę o własnym mieszkaniu, ale to poza moim zasięgiem. Nawet kawalerki w nieciekawych lokalizacjach są zbyt drogie. Muszę wynajmować, a to pochłania większość moich dochodów – mówi 25-letnia Karolina.
– Nadal mieszkam z rodzicami, bo nie stać mnie na wkład własny. Rata kredytu byłaby wyższa niż moja pensja – przyznaje 23-letnia Maja.
– Wynajmuję mieszkanie z koleżanką, bo samodzielnie nie dałabym rady. Pracuję na pełen etat, a mimo to nie mam szans aby odłożyć jakieś pieniądze – mówi 27-letnia Alicja.
Banki mają swoje wymagania – tłumaczy ekspert finansowy Wojciech Lankoff.
– Młodzi muszą mieć dochód akceptowany przez bank. W przypadku umowy zlecenia wymagany jest przynajmniej 12-miesięczny staż. Przy umowie o pracę – minimum 6 miesięcy, a najlepiej umowa na czas nieokreślony Do tego potrzebny jest wkład własny – najlepiej 20%, choć banki akceptują również 10% – podsumowuje.

![[VIDEO] Szczury na skwerze Żeromskiego. Co zrobi miasto?](/media/k2/items/cache/b98ee9d6fb58acfac29224fcd95be4c4_L.jpg)






