MIASTO
Dalszy ciąg głośnej sprawy boisk przy ZSI…
Podczas dzisiejszej (20 kwietnia) sesji radni dopytywali o znaną w całej Polsce sprawę kieleckich boisk, które powstały w miejscu gdzie ulica Warszawska ma łączyć się z drogą ekspresową S74. Kto poniesie konsekwencje? Okazuje się, że nikt. W wypowiedziach urzędników brakuje też konkretów, jak w przyszłości zapobiec takich sytuacjom.
Przypomnijmy, że projekt został zrealizowany w ramach Kieleckiego Budżetu Obywatelskiego i kosztował ponad dwa miliony złotych.
– Temat drogi ekspresowej powinien być znany prezydentowi. To jest brak logiki. Generalnie pieniędzy nie ma w Kielcach na nic, a dwa miliony są wydawane w błoto – stwierdził Kamil Suchański, przewodniczący klubu radnych Bezpartyjni i Niezależni.
Dyrektor wydziału architektury i urbanistyki, Artur Hajdorowicz, zaznaczał, że boiska nie wymagały żadnych pozwoleń, stąd kwestia potencjalnej kolizji z drogą ekspresową nie została zweryfikowana.
– Dwa mniejsze boiska nie wymagały żadnych procedur, nawet zgłoszenia robót. Duże boisko wymagało jedynie zgłoszenia robót. Myślę, że gdyby te przedsięwzięcia były związane z koniecznością przeprowadzenia jakiejkolwiek procedury, na przykład wydania warunków zabudowy to do takiej sytuacji by nie doszło. Prawdopodobnie nie doszłoby do niej również, gdyby zostało wysłane zapytanie do biura planowania przestrzennego. Można powiedzieć, że wszyscy po drodze zawinili. Ustaliliśmy wspólnie, że będziemy szczególnie przypatrywać się tym przedsięwzięciom z KBO, które nie wymagają procedur. Bo tu jak się okazuje, istnieje największe zagrożenie – tłumaczył Artur Hajdorowicz.
To tłumaczenie nie uspokoiło radnych.
– Kiedy razem z innymi środowiskami zabiegaliśmy o rozbudowę skateparku analizowaliśmy wszystkie dokumenty, nawet te stare, i wszystkie możliwe kolizje oraz scenariusze. Tym bardziej nie rozumiem tej sytuacji. Ten projekt nie powinien w ogóle zostać dopuszczony do głosowania. Powinien zostać zweryfikowany negatywnie. Jak mogło do tego dojść, kto za to odpowie? – pytał Michał Braun, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej.
Głos zabrał również prezydent Bogdan Wenta, który zaznaczył, że każdy ma prawo się pomylić i nie zamierza wobec swoich pracowników wyciągać konsekwencji w związku z tą sytuacją.
– To nie dotyczy tylko Budżetu Obywatelskiego, ale taka sytuacja mogłaby się wydarzyć przy każdej innej inwestycji z budżetu zwykłego. Jeśli konsekwencje nie zostaną wyciągnięte to błędy będą powtarzane, bo nikt nie będzie czuł się winny – zaznaczyła radna Katarzyna Suchańska (BiN).
– Z niedowierzaniem przysłuchuje się temu, że przechodzicie państwo do porządku dziennego z tym, że najprawdopodobniej wrzuciliśmy dwa miliony złotych do ogniska. Mam nadzieję, że boiska jednak nie zostaną naruszone – zaznaczał radny Marcin Stępniewski (PiS).
– Nie chodzi nam o kary finansowe czy też zwalnianie. Mamy na myśli na przykład opracowanie procedur, które by zapobiegały takim sytuacjom – wyjaśniał radny Karol Wilczyński (KO).
Dyrektor Artur Hajdorowicz zaznaczył z kolei, że planu budowy drogi jeszcze nie ma. Jest jedynie koncepcja, która nie stanowi prawa. Całość jest wciąż analizowana i omawiana.
– Są bardzo duże możliwości, że boiska zostaną, a pas drogowy będzie zwężony. W najczarniejszym scenariuszu byłaby konieczność przebudowy tylko ostatniego boiska, co kosztowałoby dwieście tysięcy złotych. Wszystko jest w rękach projektantów – skwitował.
O postępach w sprawie będziemy informować na bieżąco.