MIASTO
Czteroletni Miłoszek z Kielc stracił słuch. Wszczep implantu ślimakowego kosztuje prawie 150 tysięcy złotych
Czteroletni Miłosz Lasota z Kielc wygrał walkę z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych, sepsą oraz zapaleniem mózgu. Okazało się jednak, że to nie koniec jego problemów ze zdrowiem, wskutek przebytych chorób chłopczyk stracił słuch. Wszczepienie specjalnego implantu ślimakowego to koszt prawie 150 tysięcy złotych. Rodzice proszą o pomoc.
- Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Miłoszek zachorował wtedy na tak zwaną trzydniówkę, tak to przynajmniej wyglądało - informuje Małgorzata Lasota, mama Miłosza. - Najpierw dostał wysokiej temperatury, wymiotował. Pojechaliśmy do lekarza pierwszego kontaktu, który przepisał nam leki, po czym wróciliśmy do domu. Niestety, z godziny na godzinę stan synka się pogarszał. Postanowiliśmy pojechać do szpitala. Tam stwierdzono zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, sepsę oraz zapalenie mózgu. Kazano nam się przygotować na najgorsze. Synek spędził sześć dni na oddziale intensywnej terapii, gdzie walczył o życie. Na szczęście tę walkę wygrał - opowiada.
Przez kolejne dwa tygodnie przy szpitalnym łóżku Miłoszka czuwali rodzice, których zaniepokoił fakt, że synek nie reaguje na ich słowa, nie odpowiada na pytania.
- Pytaliśmy personelu, czy to możliwe, że pogorszył mu się słuch, mówili, że raczej nie. Kiedy wróciliśmy do domu, było już tylko gorzej. Chodziliśmy do różnych specjalistów, ale oni bagatelizowali problem, zrzucając to na czynniki zewnętrzne, upór, traumę i rozpieszczenie. W końcu trafiliśmy do foniatry, który zbadał słuch synka. Wyszło, że Miłoszek ma co najmniej niedosłuch. Skierowano nas do specjalisty za miastem, bo w Kielcach nie było urządzenia, które mogłoby dokładnie zbadać, na ile dziecko słyszy. Okazało się, że Miłosz jest całkowicie głuchy - tłumaczy pani Małgorzata.
W maju 2019 roku Miłoszkowi został wszczepiony pierwszy implant ślimakowy finansowany z NFZ. Dziś chłopiec słyszy na poziomie 50 decybeli, reaguje na imię, ale nadal nie rozumie mowy i sam nie mówi. Obecnie, mając prawie pięć lat, gaworzy jak malutkie dziecko.
- W maju bieżącego roku synek powinien mieć wszczepiony drugi implant ślimakowy, który miał poprawić słyszenie i pomóc w nauce mowy. Dodatkowo miał być kołem ratunkowym wtedy, kiedy pierwszy będzie miał awarię, a dzieje się to często. Niestety, dowiedzieliśmy się, że NFZ zakończył wszczepianie drugich implantów. Możliwa jest wyłącznie operacja prywatna, na którą nas nie stać. Nie mamy zbyt wiele czasu, bo obecny ślimak zaczyna kostnieć, a kiedy proces się zakończy, operacja będzie niewykonalna, co oznacza, że Miłoszek już nigdy nie będzie słyszał na jedno ucho. Jako rodzice nie możemy na to pozwolić. Zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc, bo wierzymy, że nasze dziecko jeszcze kiedyś w pełni usłyszy świat i znów nauczy się mówić - stwierdza mama chłopca.
Do celu brakuje jeszcze ponad 120 tysięcy złotych.
Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/milosz-lasota?fbclid=IwAR3LUEDXlibMKdHeHHV5Mi6G1GVg5lh1NPgANb6MTGyGtMTXW6PcfeqXK-Y
Link do licytacji na rzecz Miłoszka: https://www.facebook.com/groups/201562157620935/
Chłopcu można również przekazać 1 procent podatku.