MIASTO
Coraz mniej czasu na weryfikację deklaracji śmieciowych. Od września wzmożone kontrole i kary
Ogłoszona w czerwcu abolicja śmieciowa powoli dobiega końca. Władze miasta przypominają, że czasu na zweryfikowanie i wprowadzenie ewentualnych poprawek w deklaracjach śmieciowych jest coraz mniej, a brak szczelności systemu wpływa m.in. na wysokość opłat.
- System gospodarki odpadami to kosztowna operacja, która ma się bilansować. W Kielcach przyjęliśmy, że będzie on działał w oparciu o mieszkańca. Jednak chociaż jest to rozwiązanie najbardziej proporcjonalne, to ma również swoje wady. Opiera się bowiem na zasadzie zaufania – mówi wiceprezydent Agata Wojda.
- To właśnie kielczanie powinni mówić nam, ile osób zamieszkuje obecnie w danym lokalu czy nieruchomości i co za tym idzie, ile śmieci produkują. Mamy uzasadnione wątpliwości co do szczelności i społecznej sprawiedliwości tego systemu. Właśnie dlatego poprosiliśmy mieszkańców, żeby sprawdzili swoje dane i zweryfikowali, czy nic się nie zmieniło w ich gospodarstwach domowych. Wtedy będziemy mogli stwierdzić, ile osób jest w systemie i w jakiej stawce powinny się na niego składać – tłumaczy.
Akcja rozpoczęła się ponad dwa miesiące temu. W tym czasie władze miasta, chcąc dotrzeć do jak największego grona odbiorców, stworzyły m.in. specjalne plakaty informujące o konieczności dopełnienia obowiązku.
- Przekazaliśmy już ponad tysiąc dwieście plakatów mówiących o tym, gdzie i w jaki sposób takie deklaracje można składać. System się samobilansuje, więc jeśli opłat za gospodarowanie odpadami będzie mniej niż wydatków i kosztów, miasto - czyli również mieszkańcy - będą musieli dołożyć do interesu z własnych środków budżetowych. Dlatego jeszcze raz zachęcamy spółdzielnie mieszkaniowe do odbioru plakatów – mówi Aneta Boroń, p.o. dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i środowiska.
Do akcji chętnie włączyło się m.in. osiedle Bocianek. Po dwóch tygodniach od wywieszenia plakatów spółdzielnia często gości swoich mieszkańców, którzy weryfikują swoje deklaracje śmieciowe.
- Być może nie jest to bardzo duży odzew natomiast do tej pory mieliśmy już siedemdziesiąt osób, które przyszły zweryfikować swoje dane. Część z nich wykreśliła, część dodała jakichś mieszkańców. Oczekujemy, że do końca sierpnia te statystyki będą jeszcze większe. Przyznaję jednak, że na naszym osiedlu dużym problemem są mieszkania wynajmowane. Od października w mieście pojawią się studenci. Prosimy, aby właściciele mieszkań zgłaszali do nas te osoby – apeluje Paweł Kubicki, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Bocianek.
Od września miasto planuje wdrożyć radykalne rozwiązania. - Mamy bazy danych i systemy, w których możemy porównać i znaleźć osoby, które zgłosiły nieprawdziwe informacje i będziemy w tym zakresie bezwzględni. Zamierzamy pukać do drzwi kielczan, pouczać ich i wręczać mandaty – zaznacza wiceprezydent Wojda.
Kara może wynieść nawet do 500 złotych.