MIASTO
17 września 1939 roku w Kielcach. Straty odczuwamy do tej pory
17 września 1939 roku Sowieci napadli na Polskę. Choć Kielce nie były teatrem działań wojennych tej agresji, to jednak bardzo mocno doświadczyły skutków ciosu nożem w plecy, jaki Polsce zadał Związek Sowiecki.
Dokładnie 5 września 1939 roku Niemcy zajęli Kielce. Od tego czasu okupanci wprowadzali swoje brutalne prawa i drastyczny terror. Nie było wówczas mowy o wolności słowa. Czy kielczanie mogli wiedzieć o tym, co wydarzyło się 17 września na wschodniej granicy Polski?
– Ta informacja tutaj dotarła. Pamiętajmy, że wbrew temu co twierdzili Sowieci, nasze państwo wciąż walczyło z Niemcami. Oficjalny przekaz medialny trwał i na Kielecczyznę przedostawały się również prawdziwe wiadomości. Kiedy Niemcy zdobyli nasz region, wówczas przepływ informacji stał się utrudniony, ale wiedza na ten temat jak najbardziej funkcjonowała – mówi Marek Jończyk z Delegatury IPN w Kielcach.
Odległe zmagania z sowieckim najeźdźcą nie oznaczały jednak, że Kielecczyzna i nasi mieszkańcy nie doświadczyli okrucieństwa sąsiada ze wschodu.
– Przede wszystkim mówimy o stratach osobowych, głównie żołnierzy walczących w wojnie obronnej 1939 roku. Wielu z nich, nie tylko oficerów, ale i podoficerów służyło w jednostkach cofających się przed Niemcami. Wówczas trafiali na tereny zajęte przez Sowietów. To widać chociażby w statystyce ofiar zbrodni katyńskiej. Jedenaście procent zamordowanych w Katyniu i w innych miejscach związanych z tą zbrodnią to ludzie z przedwojennej Kielecczyzny, powiązani przez fakt urodzenia, pełnienia tutaj służby, bądź pracy – dodaje Marek Jończyk.
Straty były bardzo dotkliwe.
– To ponad 2300 osób. Warto i należy podkreślić, że byli to w dużej mierze przedstawiciele inteligencji. Niewiele ponad 300 ofiar zbrodni katyńskiej było zawodowymi żołnierzami Wojska Polskiego. Pozostali to funkcjonariusze Policji, a cała reszta to oficerowie i byli oficerowie rezerwy, czyli elita polskiego narodu – lekarze, nauczyciele, urzędnicy, farmaceuci, artyści i dziennikarze. Można powiedzieć, że były to osoby kreujące życie publiczne w regionie i decydujące o jego jakości. Jeżeli dołożymy do tego represje niemieckie prawie sześciu lat okupacji, bezwzględne, metodyczne to okaże się, że nasz region po 1945 roku został pozbawiony elit, decydujących o codzienności i rzeczywistości. To bardzo mocno odbyło się na kondycji Kielecczyzny na przestrzenie nawet kilkudziesięciu lat. Straty demograficzne są najbardziej dotkliwe. Łatwiej odbudować budynki i gospodarkę. Wykształcenie elity społecznej to proces zdecydowanie długotrwały – podkreśla.