KOŚCIÓŁ
Ksiądz prof. Rafał Dudała: Trzej Królowie to była elita ówczesnego świata
Uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli Święto Trzech Króli, upamiętnia pokłon trzech mędrców, którzy złożyli dary Narodzonemu Jezusowi. Wedle tradycji było to: złoto - symbol godności królewskiej, kadzidło - godności kapłańskiej, mirra - symbol wypełnienia proroctw mesjańskich oraz zapowiedź śmierci Zbawiciela. W tym dniu święcona jest kreda, kadzidło i woda. Poświęconą kredą wypisuje się na drzwiach mieszkania K+M+B oraz aktualny rok. Litery te, interpretuje się jako inicjały trzech króli. Napis "C+M+B" (imię Kacper po łacinie pisane przez C) wyraża też błogosławieństwo: Niech Chrystus błogosławi mieszkanie! (Christus Mansionem Benedicat).
Rozmowa z ks. prof. Rafałem Dudałą, rektorem kościoła św. Jana Pawła II w Kielcach.
Ewangelista Mateusz zapisał: „oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy” (Mt 2, 1).
Odwołując się do krytyki literackiej jest to fragment, który znawcy określają mianem midrasza hagadycznego. To judaistyczny gatunek literacki, który nakłada na siebie dwie płaszczyzny – historyczną i teologiczną w taki sposób, że odbiorca nie jest w stanie podważyć ich autentyczności. Tekst niesie orędzie zbawcze wprowadzając w misterium Osoby Boga i Jego obecności. Dodajmy, iż niektórzy z Ojców Kościoła twierdzili, że mędrcy przybyli po trzech latach od narodzenia Jezusa. Ostatecznie zwyciężyła tradycja, że było to po około dwunastu dniach.
Kim mogli być owi tajemniczy przybysze?
Wstęp Ewangelii wg św. Mateusza koncentruje uwagę na żydach, którzy odrzucili zbawienie, podkreślając zarazem uniwersalizm misji Chrystusa. Przybycie trzech mędrców/magów/królów, bo różnie ich nazywano, symbolizuje świat pogański, który nie uczestniczył w obietnicach danych Izraelowi. Z pewnością byli oni ludźmi światłymi, których do betlejemskiej groty nie zawiodła obietnica ludu izraelskiego (której nie znali), lecz szukali wyjaśnienia owych wyjątkowych wydarzeń na sposób rozumowy.
Czyżby zatem byli to przedstawiciele ówczesnej nauki?
Na pewno byli to ludzie wyjątkowi – królowie, którym towarzyszył splendor władzy politycznej. Znamienne, że sprawujący religijne urzędy w Izraelu nie rozpoznali w Jezusie owej wyjątkowości, choć posiadali wiedzę Pism i Proroków, znali tradycję i świątynny kult. Dysponowali tym wszystkim, co mogło ich, jeśli nie zaprowadzić, to z pewnością otworzyć na przestrzeń poszukiwań wynikającą z wiary. Wracając do mędrców: to z pewnością elita społeczno-polityczna oraz intelektualna ówczesnego świata, ludzie otwarci, poszukujący, ciekawi. Co więcej – gotowi do tego, by wszystko to, co stanowi o ich dotychczasowej tradycji i poznaniu, poddać krytycznemu oglądowi.
Dlaczego mędrcy wyruszyli na poszukiwanie Tego, którego – jaki pisał Ewangelista – wskazała im gwiazda?
Do poszukiwań i podróży mogły zmotywować ich badania naukowe. Po latach odkryto, że nastąpiła wtedy konstelacja gwiazd występująca raz na 800 lat. Być może oni to wyjątkowe zjawisko dostrzegli i za nim podążyli. A kosztowało ich to niemało, bo i prestiż, i majątek, wszak w podróż wybrali się najpewniej z licznym orszakiem.
Mędrcom wydaje się, że ktoś tak znamienity powinien urodzić się na dworze królewskim, przychodzą więc do Heroda pytając: „gdzie jest nowonarodzony Król żydowski” (Mt 2,2)?
Niezwykłe spotkanie: z jednej strony Herod symbolizujący dotychczasowy, na wskroś religijny świat obudowanych form, przyzwyczajeń i przepisów, a z drugiej świat pogan – otwarty i szukający, skromny i kłaniający się.
Mędrcy w ubogim żłobie widzą Dzieciątko, któremu się kłaniają.
U Heroda spotyka ich zawód, bo daje się on poznać jako człowiek małostkowy, zalękniony i próżny. Szukają więc dalej idąc za światłem rozumu i własnych odkryć. Odpowiedzi na nurtujące ich pytania nie znaleźli w pięknym pałacu Heroda, ale w skromnej grocie betlejemskiej. Światłość – ta, która ich poprzedza na drodze, i ta, którą niosą w zaciszu własnych serc i umysłów, pozwala im bezbłędnie określić cel.
Następuje spotkanie z Chrystusem, Światłością świata, a w Nim – spotkanie wiary i rozumu. Czy tak możemy na to patrzeć?
Tak, jest nawet koniecznym łączyć oba te porządki. Okazuje się, iż dociekania religijne uczonych w Piśmie nie przywiodły ich do rozpoznania Mesjasza w Osobie Jezusa z Nazaretu. Tymczasem mędrcy nie byli motywowani względami religijnymi, ufali co najwyżej własnym badaniom i naukowej intuicji, co pozwoliło im zrealizować zamierzone zadanie. Nauka zaprowadziła ich do celu, hipoteza została zweryfikowana. Co dalej? Można się tylko pokłonić; można też uznać, że rola nauki, która nie jest rolą absolutną, lecz służebną względem człowieka, pozwoliła i pozwala odkryć tajemnice otaczającego świata. Badawcza postawa mędrców zostaje dopełniona gestem, ukłonem…
…i złożonymi darami. Mędrcy ofiarowali Jezusowi: złoto, kadzidło i mirrę. Wyjaśnijmy ich symbolikę.
Kadzidło to w wielu kulturach przyjemny środek zapachowy. Symbol uwielbienia Boga i modlitwy unoszącej się ku niebu. Kadzidło to wyraz naszej tęsknoty, która wykracza poza codzienność, która wyrywa się ku Bogu. Ono też symbolizuje wszystkie nasze modlitewne nadzieje, sprowadzając do naszego życia niepowtarzalny zapach Bożej obecności.
A mirra?
Wonna w zapachu, ale gorzka w smaku. Była stosowana do skrapiania szat i pościeli. Podana została Jezusowi podczas męki krzyżowej, ponieważ była środkiem odurzającym. Odmowa zakosztowania mirry znaczyła dobrowolne przyjęcie cierpienia. Mirra była też wykorzystywana do balsamowania zwłok, przez co jest symbolem cierpień i zadanych nam ran.
A złoto? W ludzkim znaczeniu symbolizuje zaszczyty tego świata.
Złoto jest przedmiotem pożądania człowieka. Podczas kultu symbolizowało Najświętszego, ale Go nie utożsamiało, o czym przekonali się ci, którzy czcili złotego cielca. Złoto jest czyszczone w ogniu, co oznacza, że nie może być z niczym innym mieszane. Taka powinna być też nasza miłość, zaprawiona w ogniu codziennego życia, w tyglu pytań i poszukiwań. Taka powinna być też nasza miłość złożona Bogu: szczera, wyłączna, czysta, bez domieszki egoizmu, pychy czy cynizmu. Złoto jest symbolem takiej miłości.
Św. Mateusz zapisał, że po spotkaniu z Jezusem mędrcy powrócili do swych krajów inną drogą. Jak to rozumieć?
Mogli być motywowani ludzką ciekawością. Jednak w pierwszych wiekach chrześcijaństwo określano mianem nowej drogi, która nie jest wymiarem topograficznym, ale zaangażowaniem wewnętrznym. Inna droga to odwrócenie się od tego, co dotychczasowe, rozbrat z tymi, którzy naszym poszukiwaniom duchowym i intelektualnym nakładają pęta. Współczesna kultura ich postawy określa mianem herodowych bądź faryzejskich. Inna droga to spotkanie z Chrystusem, co wiąże się z decyzją o zmianie.
Jakie przełożenie na współczesność może mieć ta ewangeliczna opowieść o pokłonie trzech mędrców?
To jest spotkanie dwóch światów: oklepanej religijności, która swych patronów ma w faryzeuszach, uczonych w Piśmie, Izraelitach tamtego czasu, na czele z okrutnym Herodem, a nieustannym poszukiwaniem, wychodzeniem naprzeciw innemu, przekraczaniem tego, co szablonowe i znane. Ten drugi to świat duchowej wędrówki, na szlaku której znaczenie zyskują wierność, konsekwencja, staranność, skromność i otwartość. To jest droga innego życia, nowych pytań, poszukiwania Boga tam, gdzie inni nie spodziewają się Go spotkać.
Dążenie do Prawdy wbrew trudnościom?
Tutaj tej Prawdzie możemy przypisać znaczenie z Ewangelii wg św. Jana: „Ja Jestem Drogą i Prawdą i Życiem” (J 14,6). Już nie coś, ale Ktoś. Poznaniu tej Prawdy służyć winny nie tylko praktyki religijne, ale nade wszystko głębia duchowego zaangażowania i rzetelność naukowych dociekań.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
Więcej w audycji: "Tak Wierzę" w Trzech Króli, godzina 10 w Radiu eM Kielce.