KOŚCIÓŁ
Dwoje misjonarzy z diecezji kieleckiej wyjechało na staż medyczny na Jamajkę. Zawieźli ponad 700 par okularów
Dwoje świeckich misjonarzy z diecezji kieleckiej wyjechało na Jamajkę, aby uczestniczyć w projekcie Jamajka - "Dostrzec ludzi". Przygotowania do wyprawy poprzedziła zbiórka okularów oraz konsultacje z okulistą i optykiem, którzy radzili młodym ludziom, jak pomagać osobom, które mają problemy z wzrokiem.
- Mimo, że ta rajska wyspa ma wiele do zaoferowania turystom, to po drugiej stronie murów kurortów, w szczególności w środkowej części wyspy są ludzie, których codzienność znacznie różni się od tej naszej polskiej. Placówka misyjna, do której planujemy się udać z koleżanką Wiktorią położona jest w miejscowości Maggotta. Prowadzi ją od ponad 20 lat ksiądz Marek Bzinkowski wraz z pomocą Sióstr Zakonnych oraz pani Marty Sochy. Ich starania o przybliżenie Boga miejscowym są niesamowite. Gdy dotarł tam ksiądz Marek, w tej miejscowości można było spotkać łącznie tylko pięciu katolików. Obecnie na niedzielnej Mszy świętej zobaczymy około 350 praktykujących wiernych. Nieopodal znajduje się dobrze prosperujący ośrodek zdrowia i szkoła, czyli miejsca, w których można otrzymać ciepłe słowo i pomoc - opowiada Kacper, jeden z misjonarzy.
Kilka miesięcy temu do biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego dotarła prośba o przesłanie na Jamajkę okularów. W akcję zbierania szkieł włączyła się parafia pw. Bożego Miłosierdzia w Kielcach i dzięki pomocy wiernych udało się zgromadzić ponad 700 par okularów dla krótko i dalekowidzów. Koordynatorem projektu był ksiądz Łukasz Zygmunt. Środki na wyjazd na Jamajkę zostały zebrane od duszpasterzy i wiernych podczas kwest, które odbyły się w parafii garnizonowej i parafii św. Wojciecha w Kielcach oraz w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kazimierzy Wielkiej. Misjonarze uczyli się, jak dobierać okulary oraz dowiadywali się od dra Michała Biskupa oraz optyka Sebastiana Domańskiego z Salonu Optycznego B&B, jak sobie radzić w codziennych sytuacjach związanych z chorobami oczu.
- Od momentu rozpoczęcia przygotowań do wyjazdu spotkaliśmy dużo pomocnych ludzi, którzy obdarzyli nas dobrym słowem i modlitwą. To wiele dla nas znaczy, a wierzę, że takie sytuacje będą nas umacniały szczególnie wtedy, gdy poczujemy prawdziwy oddech życia misyjnego - mówi Kacper i prosi o modlitwę za siebie, swoją koleżankę mieszkańców Maggotty oraz za wszystkie dzieła misyjne i osoby w nie zaangażowane.