Final 4 2022
Wolff: To, co zrobiliśmy w drugiej połowie było niesamowite
Łomża Vive Kielce drugi raz w historii zagra w finale Ligi Mistrzów. – Chwilę się pocieszymy, ale radość będzie dopiero po drugim spotkaniu – mówi Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.
W półfinale kielczanie pokonali Telekom Veszprem 37:35. Nie grali dobrze w pierwszej części. Często zatrzymywał ich Rodrigo Corrales. Po zmianie stron kielczanie wznieśli się na wyższy poziom. Poprawili obronę, ale też rozwinęli skrzydła w ataku. Szybko przełamali wynik, a później odskoczyli na trzy, cztery bramki, co dało im więcej spokoju.
– Jak często muszę powtarzać, że mecz twa 60 minut. Nie możemy patrzeć oddzielnie na dwie połowy. W pierwszej Dylan Nahi nie wykorzystał dwóch stuprocentowych sytuacji. Ich bramkarz był trochę lepszy. To była różnica. W drugiej połowie było odwrotnie. Andreas szybko dał nam trzy piłki, pobiegaliśmy do kontrataku. Zyskaliśmy pewność. Całe spotkanie było wyrównane, z różnymi fazami, ale to my byliśmy minimalnie lepsi – powiedział Tałant Dujszebajew.
W pierwszej części z piłką nie mógł zderzyć się Andreas Wolff. Po zmianie stron Niemiec zanotował kilka odbić.
– Wiedziałem, że w tak szybkim meczu nie zdecyduje skuteczność bramkarska, a skuteczność w ataku. To, co zrobiliśmy w drugiej połowie było niesamowite. Nie trafiliśmy sporo rzutów, ale wygraliśmy. Byliśmy przygotowani na to spotkanie perfekcyjnie. Tałant ma niesamowite doświadczenie. Jemu można zaufać w ciemno. Było gorąco, starali się nas prowokować, ale zachowaliśmy spokój. Pokazaliśmy wielki charakter – tłumaczył bramkarz Łomży Vive.
Kiedy nie szło w ataku, to ciężar gry na swoje barki brał Alex Dujszebajew. Jego asysty i bramki trzymały Łomżę Vive w grze.
– Dla nas najważniejszym momentem był początek drugiej połowy. Wcześniej nie graliśmy dobrego spotkania. Zrobiliśmy za dużo błędów. Corrales bronił. Wiedzieliśmy jednak, że jak szybko złapiemy kontakt, to będziemy mogli pójść za ciosem. Zagraliśmy bardzo dobrze w ataku i znakomicie w ataku. Nawet jak prowadziliśmy czterema bramkami, to nie odpuszczaliśmy naszej pracy – wyjaśniał Alex Dujszebajew.
Kielczanie nie mają czasu na radość. Myślami są już przy niedzielnym finale, w którym zagrają z THW Kiel albo FC Barceloną.
– Mecz z Veszprem był niesamowicie intensywny. Jestem potężnie zmęczony. Teraz możemy przygotować się na drugie spotkanie w spokoju. Później będzie wideo i relaks – powiedział Andreas Wolff.
Niedzielny finał rozpocznie się o godz. 18.