SPORT
Zator: Jesteśmy źli. Zabrakło pójścia za ciosem
– Jesteśmy źli. Walczymy o utrzymanie. Dla nas każde spotkanie jest bardzo ważne. Prowadziliśmy, ale przegraliśmy. Nie możemy jednak za długo o tym myśleć. Mamy jeszcze cztery spotkania i dalej wszystko mamy w swoich rękach – powiedział Dominick Zator, obrońca Korony Kielce po przegranej w Mielcu.
Podopieczni Kamila Kuzery ulegli Stali 1:2. Prowadzili od dziewiątej minuty po fenomenalnym strzale Kyryło Petrowa zza połowy. Gospodarze odpowiedzieli przed przerwą po stałym fragmencie. W drugiej części znów gola dał im rzut rożny. Dwa razy na listę strzelców wpisał się Kamil Kruk.
– Nie przegraliśmy siedmiu meczów z rzędu. To trudny moment. Strzeliliśmy bramkę, ale zabrakło pójścia za ciosem. Mieliśmy szansę na 2:0. Daliśmy jednak rywalom na to, aby weszli w mecz. Po tym dostali więcej energii. Mogliśmy wycisnąć zdecydowanie więcej. Wiedzieliśmy, że to ważne spotkanie – tłumaczył Dominick Zator.
Korona dała się wykazać Stali w jej najmocniejszym elemencie, a więc stałych fragmentach.
– Musimy walczyć całą drużyną, aby być pierwszymi przy piłce. Daliśmy im dziesięć stałych fragmentów. Niestety, skończyło się to źle – tłumaczył Dominick Zator.
– Sami przegraliśmy to spotkanie. Stal nie miała zbyt dużo sytuacji. Popełniliśmy dwa błędy w polu karnym przy stałym fragmencie. Nie możemy tak łatwo dopuszczać rywali do strzelania bramek – tłumaczył Kyryło Petrow.
W niedzielę Ukrainiec strzelił jedną z najpiękniejszych bramek w swojej karierze. Zaskoczył wysuniętego bramkarza strzałem z 55 metrów.
– W końcu musiałem strzelić taką bramkę. Do podjęcia decyzji wystarczyła jedna sekunda. Zobaczyłem, że bramkarz wyszedł tak daleko. Pomógł wiatr, dlatego nie musiałem uderzyć za bardzo mocno. Pewnie na treningu strzeliłbym dwie takie z dziesięciu takich prób – mówił obrońca.
Korona, dzięki porażce Śląska Wrocław z Radomiakiem Radom, ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, ale w perspektywie bardzo trudny terminarz w maju.
– Zawsze musimy patrzeć tylko na siebie. Kiedy będziemy spoglądać na innych, to nie będzie dobrze – zakończył Kyryło Petrow.
W niedzielę Korona zagra u siebie ze zmierzającym po mistrzostwo Rakowem Częstochowa.