SPORT
Zarandia: Za mną trudny czas. Musimy podnieść głowy w górę
Po ostatnim spotkaniu Korony Kielce z GKS-em Katowice (1:2) trudno napisać coś dobrego o grze „żółto-czerwonych”. Jednym z nielicznych pozytywów był Luka Zarandia, który zaliczył honorowe trafienie. – Za mną trudny czas. Cieszę się z tego gola, bo ostatniego zdobyłem chyba dwa lata temu – powiedział Gruzin.
26-latek pojawił się na boisku w 68. minucie. Nieco rozruszał kielecką ofensywę. W odróżnieniu od większości swoich kolegów, nie bał się wchodzić w pojedynki. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry sprytnie ograł rywala w polu karnym, a następnie skierował piłkę do siatki. Pomogła mu w tym również niefortunna interwencja jednego z defensorów.
– Wszyscy wiedzą, że miałem trudny czas. Wróciłem po kontuzji. Nie przeszedłem okresu przygotowawczego. Gram mało, bo nie mam jeszcze tyle siły, aby zaliczyć cały mecz. Teraz dostałem trochę więcej czasu i dobrze, że strzeliłem gola – mówi Luka Zarandia.
Gruzin jest daleki od optymalnej formy fizycznej. Z każdym kolejnym tygodniem wygląda jednak coraz lepiej. Na razie ma jeszcze kilka kilogramów nadwagi. Mimo tego, swoją przebojowością znowu zawstydził kolegów z ofensywy.
– Luka to odważny zawodnik. Jest pewny siebie. Bez względu na to, ile ma kilogramów więcej. Z każdym przyjęciem widać u niego parcie na bramkę. Pracujemy nad tym, aby każdy z ofensywnych piłkarzy miał takie nastawienie. Tylko tak można coś zrobić – tłumaczył po meczu trener Leszek Ojrzyński.
Po sobotniej porażce, Korona straciła szanse na bezpośredni awans. Do PKO Ekstraklasy może dostać się przez baraże. W ich półfinale zagra z Odrą Opole. „Żółto-czerwoni” muszą sporo poprawić w bardzo krótkim czasie, aby dostać się do elity.
– Wierzę, że wystąpimy w finale baraży. Musimy podnieść głowy do góry. Przed nami dwa najważniejsze mecze, w których musimy dać z siebie wszystko – kończy Luka Zarandia.
Zanim nadejdą baraże, Korona musi wypełnić ligowe obowiązku. W niedzielę, w meczu bez większej stawki, zagra na wyjeździe z GKS-em Tychy.