SPORT
Zarandia: Nie mamy się czego wstydzić. Sędzia mógł zareagować na opóźnianie
Korona Kielce przegrała drugi mecz w sezonie. W poniedziałek trzy punkty z Suzuki Areny wywiozła Warta Poznań. – Meczu ułożył się dla nich w najlepszy możliwy sposób – powiedział Luka Zarandia, skrzydłowy „żółto-czerwonych”.
Jedyny gol padł w 36. minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Michał Kopczyński. Najważniejsza sytuacja dla losów meczu miała miejsce 12. minucie. Z boiska za brutalny faul został wyrzucony Sasza Balić.
– Nie mamy się czego wstydzić. To spotkanie ułożyło się dla Warty w najlepszy możliwy sposób. Kartka, później karny. Niektóre decyzje sędziego stały pod dużym znakiem zapytania. Czasami tak bywa. Musimy pracować nad swoimi błędami. Porażki muszą wzmacniać, zmuszać do jeszcze cięższej pracy. Nie graliśmy źle. Mieliśmy swoje momenty, ale czasami brakowało szczęścia – tłumaczył Luka Zarandia.
Mimo gry w osłabieniu, Korona starała się atakować. W drugiej połowie miała więcej z gry. Rywale ograniczali się do obrony i kontrataków.
– Nie mieliśmy nic do stracenia. Wyszliśmy wyżej na nich. Oni nie mieli wielkich sytuacji z gry. Staraliśmy się robić swoje. Nie możemy powiedzieć, że graliśmy źle. Oni nie chcieli grać, cały czas leżeli na boisku, bramkarz wybijał piłkę po 30 sekund. Sędzia mógł zareagować i dać kartkę za opóźnianie. Może byłoby inaczej – wyjaśniał pomocnik z Gruzji.
Korona z siedmioma punktami na koncie zajmuje 10. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. W sobotę na wyjeździe zmierzy się z prowadzącą Wisłą Płock.