SPORT
Zając: Zeszliśmy z zadłużeniem z dwunastu do sześciu milionów. Być może niedługo uda się je wyzerować
– Trzymamy się dyscypliny finansowej. Pewnych barier płacowych nie przeskoczymy i nie chcemy tego robić. Zeszliśmy z zadłużeniem z dwunastu do sześciu milionów, i być może przy kolejnym podwyższeniu kapitału uda się je wyzerować – poinformował Krzysztof Zając, prezes Korony Kielce, podczas czwartkowej przedsezonowej konferencji prasowej.
– To byłby ogromny sukces, bo zaczęlibyśmy pracować na dodatnim saldzie. To jeden z celów, które postawiliśmy sobie, przychodząc do klubu – uzupełnił sternik "żółto-czerwonych".
To już będzie trzeci sezon Korony, odkąd większościowy pakiet akcji klubu znajduje się w rękach niemieckich właścicieli (najpierw Dietera Burdenskiego, obecnie rodziny Hundsdorfer).
– Jesteśmy w miarę zadowoleni z tego, co osiągnął klub w tym czasie. Plany, a ich realizacja – to dwa bieguny. Na pewno nie chcieliśmy wymieniać po każdym sezonie połowy kadry. Nie osiągnęliśmy stabilizacji, której oczekiwałby sztab szkoleniowy. Na to składa się kilka czynników. Piłkarze, z którymi zamierzaliśmy przedłużyć umowy, nie zdecydowali się na to ze względów finansowych. Z kilkoma po prostu chcieliśmy się rozstać. Być może wcześniej źle oceniliśmy ich jakość – wyjaśniał Krzysztof Zając.
– Wymiana tylu zawodników nie jest komfortowa, bo dobrze wiemy, że budowa drużyny zajmuje kilka lat. Przychodząc tutaj założyliśmy, że zajmie nam to trzy-cztery sezony. Jesteśmy po dwóch. Po najbliższym wygasają kontrakty kilku zawodnikom, i być może teraz będziemy w stanie utrzymać większość składu oraz dodatkowo go wzmocnić pojedynczymi ruchami – tłumaczył prezes Korony.
W letnim okienku transferowym do kieleckiego klubu trafiło aż dwunastu piłkarzy. Ruchy przeprowadzone przez klub wydają się rozsądne, ale jak się okazuje, na biurko prezesa w ostatnich tygodniach lądowały "CV" teoretycznie jeszcze lepszych piłkarzy.
– Mieliśmy oferty od zawodników, którzy chętnie by do nas przyszli, ale nie byliśmy w stanie spełnić ich żądań. Robiliśmy to świadomie, bo takie kroki mogłyby spowodować, że zamiast być bliżej zera, znowu bylibyśmy na większym minusie – podkreślał Krzysztof Zając.
W ostatnich sezonach celem Korony był awans do grupy mistrzowskiej. Teraz takie słowa nie padły.
– Przede wszystkim pragniemy jak najszybciej skonsolidować drużynę. Ci zawodnicy potrzebują czasu na wdrożenie, poznanie się. To wymaga czasu. Będziemy koncentrować się na każdym kolejnym meczu, zdobywać punkty i piąć się w tabeli. Chcemy prezentować się zdecydowanie lepiej niż w poprzednim sezonie. Mamy nadzieję, że kibice będą zadowoleni z naszej gry – zakończył Krzysztof Zając.
Sobotni mecz Raków – Korona w Bełchatowie rozpocznie się o godz. 15 i będzie w całości transmitowany na antenie Radia eM Kielce.