SPORT
Wyjazdowa seria trwa w najlepsze
Piłkarze Korony kontynuują swoją wyjazdową serię bez porażki w obecnym sezonie ekstraklasy. W dwunastej serii spotkań żółto-czerwoni wygrali we Wrocławiu ze Śląskiem 1-0. Bramkę, która kielczanom zapewniła komplet punktów w 35. minucie z rzutu karnego strzelił Airam Lopez Cabrera.
Przed meczem ze Śląskiem najwięcej wątpliwości budziło obsadzenie prawej obrony, ostatecznie Marcin Brosz zdecydował postawić na Vladislavsa Gabovsa. Dosyć niespodziewanie w pierwszym składzie wybiegł Nabil Aankur, który podczas przerwy reprezentacyjnej dobrą postawą na treningach przekonał do siebie szkoleniowca Korony. Po drugiej stronie od początku zagrał Jacek Kiełb, który w ostatnim sezonie grał w Kielcach.
Piłkarze Korony od początku skupili się na zabezpieczeniu swojej bramki i oczekiwaniu na szansę w kontratakach. Zawodnicy Śląska nie mogli poradzić sobie z dobrze ustawioną obroną kielczan. W 16. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sierpiny minimalnie przestrzelił Dejmek. Kwadrans później również po kornerze w polu karnym ręką zagrał Paixao, a sędzia Gil podyktował rzut karny, który na bramkę pewnym strzałem zamienił Cabrera. Strzelony gol ożywił grę Korony, która do końca połowy dominowała na boisku. W 39. minucie fatalny błąd popełnił Kokoszka, który źle zagrał do Pawelca. W tej sytuacji piłkę przejął Sierpina i stanął w sytuacji „sam na sam” z Pawełkiem, ale przegrał ten pojedynek. Kilka minut później w głównej roli ponownie wystąpił pomocnik Korony. W polu karnym Śląska zagrał świetną „klepkę” z Cabrerą, po której lekką podcinką dośrodkował do Aankura, którego strzał z linii bramkowej wybił Dudu. W następnej minucie Pawłowski świetnie wybiegł do prostopadłej piłki i znalazł się przed bramkarzem Śląska. Pawełek zdołał odbić piłkę, która spadła pod nogi Cabrery, napastnik Korony w trudnej sytuacji huknął bez zastanowienia, a futbolówka wylądowała na słupku. W doliczonym czasie gry zagotowało się pod bramką Korony. Z rzutu wolnego mocny, plasowany strzał oddał Kiełb, do piłki źle wybitej przez Małkowskiego dopadł Hołota i trafił w słupek.
Już pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Korona mogła prowadzić 2:0. Kielczanie wyprowadzili świetny kontratak, po którym w dogodnej sytuacji znalazł się Pawłowski. Pomocnik Korony zdołał oddać strzał, ale po raz kolejny bardzo dobrą interwencją popisał się Pawełek. Gracze Śląska w dalszym ciągu nie mogli znaleźć sposobu na dobrze ustawioną obronę Korony. W 56. minucie fantastyczny strzał z dystansu oddał Pawłowski. Skrzydłowy Korony świetnie zakręcił piłkę sprzed pola karnego, a ta otarła się o spojenie bramki Śląska i opuściła plac gry. Pod bramką żółto-czerwonych gorąco zrobiło się na dziesięć minut przed końcem. Małkowski „wypluł” piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, dopadł do niej Biliński, ale bramkarz Korony zdołał naprawić swój błąd i przeszkodził napastnikowi Śląska w wykończeniu akcji. Od 83. minuty wrocławianie musieli grać w dziesiątkę. Urazu nabawił się Bartkowiak, a przed tym wszystkie zmiany wykorzystał już trener Pawłowski. Do końca meczu nic się nie zmieniło i kielczanie z Wrocławia wracają z cennym kompletem punktów.
Korona w dalszym ciągu pozostaje jedyną niepokonaną na wyjazdach drużyną w ekstraklasie. Dzięki wygranej ze Śląskiem kielczanie awansowali na piąte miejsce w tabeli. W następnej kolejce podopieczni Marcina Brosza w Gliwicach zagrają z liderującym w rozgrywkach Piastem.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0-1 (0-1)
Bramki: Cabrera (35' k)
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Pawelec, Celeban, Dudu - Kiełb (73' Grajciar), Danielewicz (60' Bartkowiak), Hołota, Kokoszka (60' Gecov), Paixao - Biliński
Korona: Małkowski - Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak – Pawłowski (67’ Zając), Jovanović, Grzelak, Aankour (70’ Fertovs) , Sierpina - Cabrera (81' Sobolewski)
Żółte kartki: Danielewicz, Dudu, Pawelec