SPORT
Wilman: „Tylko ciężką pracą można spełnić marzenia”
Korona Kielce w przyszłą niedzielę wyjazdowym meczem z Zagłębiem Lubin (godz.15.30) rozpocznie nowy sezon piłkarskiej Ekstraklasy. Przed tym spotkaniem o ostatnich tygodniach w kieleckim klubie oraz o nadziejach przed rundą jesienną porozmawialiśmy z trenerem zespołu – Tomaszem Wilmanem.
- Trener słynie z dużego poczucia humoru i już nie raz widzieliśmy w materiałach Korona TV jak Tomasz Wilman „zagina” piłkarzy swoimi zagadkami. Może coś specjalnego na początek rozmowy.
- (śmiech) Teraz nie mam nic ciekawego pod ręką, miała być poważna rozmowa, ale w trakcie pewnie coś fajnego wymyśle, albo lepiej już po wywiadzie. (śmiech)
- Minął już miesiąc odkąd objął pan stery w Koronie. Kilkadziesiąt treningów już w tym czasie odbyło się, były pierwsze sparingi. Jak można ocenić ten okres?
- Na pewno za nami ciężki okres, bardzo pracowity, z dużą ilością wyzwań, które po drodze przed nami wyrastały. Mieliśmy też mało czasu na to, żeby wszystko dobrze poskładać i zorganizować według początkowych założeń. Pracujemy, tak jak możemy i to, co sobie zakładamy skrupulatnie realizujemy. Często brakuje czasu na dopracowanie szczegółów, ale na poprawę mankamentów, wdrożenia w życie czegoś nowego będzie jeszcze wiele tygodni już po starcie rozgrywek.
- Ekstraklasa rusza za tydzień z hakiem. Za Koroną najcięższe treningi i zgrupowania w Wodzisławiu. Teraz powoli można myśleć o pierwszym ligowym rywalu - drużynie Zagłębia Lubin.
- Najważniejsze, że ten ciężki czas przetrwaliśmy bez większych urazów. Teraz wchodzimy w okres przygotowania do meczów mistrzowskich. Nie myślimy jeszcze o Zagłębiu, bo dla nas najważniejsze są kolejne etapy, czyli najpierw mecz sparingowy z Siarką Tarnobrzeg, później z AEK-iem Ateny, a dopiero później przyjdzie czas na drużynę Piotra Stokowca. Nie możemy wybiegać zbyt daleko w przyszłość, bo po drodze zawsze mogą wystąpić komplikacje, o czym już nie raz się przekonaliśmy. Wiemy w jakim miejscu jesteśmy, jaką mamy drużynę, wiemy na co nas stać w tej chwili i dalej musimy skupić się na ciężkiej i sumiennej pracy.
- Można powiedzieć, że skład Korony tradycyjnie po zakończonym sezonie został mocno przebudowany. Z klubu odeszło kilku zawodników, którzy stanowili główny człon zespołu Marcina Brosza m.in. Airam Cabrera, Vlastimir Jovanović czy Kamil Sylwestrzak. W ich miejsce szybko pojawili się zawodnicy, którzy przynajmniej na papierze mają mocne CV.
- Ubolewamy na tym, że z kilkoma zawodnikami musieliśmy się pożegnać, ale to już się zdarzyło i musimy żyć teraźniejszością. W przyszłości chcemy uniknąć tego, żeby tracić piłkarzy po sezonie i podpisujemy kontrakty dłuższe niż jednoroczne. Piłkarze, którzy do nas dołączyli mają dobre umiejętności, jednak drużyny nie tworzą indywidualne predyspozycje, ale to jak wszyscy razem dzięki swoim zdolnością potrafią pchać wózek w tym samym kierunku. Na tym teraz pracujemy, żeby ci chłopcy byli ze sobą zgrali, żeby jak najlepiej rozumieli siebie na boisku. Staramy się wytworzyć pewne automatyzmy, to jest długi proces, który będzie rozwijał się nieustannie. Jesteśmy zadowoleni z tego, co do tej pory udało nam się osiągnąć w pracy z drużyną.
- Na rynku transferowym jest sporo zawodników, którym kończą się kontrakty, albo tacy, którzy chcą zmienić otoczenie. Jaki czynnik decydował głównie o tym, że do Korony trafili tacy piłkarze jak Mateusz Możdżeń, Mariusz Rybicki, Maciej Gostomski czy ostatnio Ken Kallaste.
- Wybierając tych zawodników patrzyliśmy na kilka cech, począwszy od jakości jaką gwarantują, kończąc na charakterze. Ważna obok spraw sportowych jest również kwestia finansów. Nie stać nas na każdego zawodnika. Mamy określone środki, w ramach których musimy się zmieścić. Musimy decydować o tym, czy bierzemy np. jednego droższego zawodnika czy trzech tańszych. Wybierając piłkarzy musimy zastanowić się, czy on zarabiając więcej będzie w stanie dać nam odpowiednią różnice jakości na boisku. Zawsze bierzemy te wszystkie czynniki pod uwagę. Jesteśmy zadowoleni z tych chłopaków, którzy przyszli. Od początku pokazują swoje umiejętności, ciężko pracują na treningach i dobrze wkomponowali się w nasze warunki. Oczywiście chcemy jeszcze wzmocnić drużynę, ale nie można przy tym robić, żadnych nerwowych ruchów. Działamy stopniowo i czekamy na to, co się wydarzy.
- Patrząc na skład największe braki są w ataku. Są Michał Przybyła i Łukasz Sekulski, ale w Koronie brakuje jeszcze snajpera takiego jak Airam Cabrera, który w tamtym sezonie strzelił 16 bramek.
- Łukasz i Michał na każdych zajęciach ciężko trenują i pokazują, że potrafią zdobywać gole. „Przybył” w ostatnim sparingu w Wodzisławiu strzelił ładną bramkę, więc to są pozytywne sygnały. Nie ukrywam, że szukamy na rynku zawodników, którzy dadzą nam jakość – w naszych poszukiwaniach nie ograniczamy się tylko do napastników, kto wie może niedługo ktoś pojawi się u nas na skrzydle.
- Różne były głosy po objęciu przez pana posady pierwszego trenera Korony. Wiadomo, że wszystko zweryfikuje dopiero boisko, czeka pan z niecierpliwością na pierwszy mecz nowego sezonu?
- Czekam. Z jednej strony chciałbym, żeby mecz z Zagłębiem już się odbył, ale z drugiej chciałbym mieć więcej czasu, żeby jeszcze popracować nad lepszym dograniem kilku elementów. Człowiek zawsze chciałby coś więcej zrobić, ale nie ma już kiedy. To jest tak jak z egzaminami. Z jednej strony każdy chce coś jeszcze doczytać, ale z drugiej jest wątpliwość czy po tym wszystko się nie pomiesza. Mamy jeszcze kilka kwestii do rozstrzygnięcia i to robimy. Czasu nie zatrzymamy i jestem przekonany, że do pierwszego meczu będziemy bardzo dobrze przygotowani.
- Jest pan pierwszym trenerem Korony, który przeszedł przez wszystkie strzeble klubu. Od gry w juniorach, seniorach poprzez trenowanie grup młodzieżowych, bycie asystentem kolejnych szkoleniowców, aż do objęcia samodzielnych sterów nad drużyną. Marzył pan kiedyś o takim rozwoju spraw?
- Zawsze pracowałem najlepiej jak umiałem. Nigdy nie zaprzątało mi głowy bycie tu, gdzie teraz jestem. To jest efekt ciężkiej pracy, a niekoniecznie marzeń. Trzeba myśleć o wielkich rzeczach, ale przy tym wszystkim najważniejsza jest ciężka praca. To samo dotyczy zawodników, którzy są w Koronie. Marzyć trzeba, ale bez „zasuwania” na treningach do niczego nigdy się nie dojdzie. Nie ma drogi na skróty, nie można liczyć na szczęśliwy zbieg okoliczności, tylko trzeba pracować. Marzeniom zawsze trzeba pomagać przez odpowiednie działanie.
- Trener przy pierwszej drużynie jest już od dłuższego czasu, co na pewno jest olbrzymim plusem w dalszym rozwoju zespołu. Będąc asystentem trzech kolejnych szkoleniowców: Jose Rojo Martina, Ryszarda Tarasiewicza i Marcina Brosza udało się dużo od nich nauczyć?
- Na pewno od każdego trenera można zabrać wiele dobrych rzeczy i powielać to, co się sprawdzało. Znamy też błędy, które były popełniane i teraz staramy się ich unikać. Te błędy zawsze są popełniane, ale najważniejsze, aby z nich wyciągać odpowiednie wnioski. To jest lekcja bezcenna. Staramy się dokładać własne pomysły, ale nie ma, co się nad nimi rozwodzić, bo wszystko zweryfikuje boisko. Każdy trener zostawił cząstkę siebie i tego nie da się wymazać, ale na pewno drużyna pod moją wodzą będzie grała trochę inaczej niż w poprzednich latach.
- To jak będzie grała Korona Tomasza Wilmana?
- W drużynie przed sezonem doszło do wielu zmian. Dlatego teraz staramy się wszystko zgrać w jeden mechanizm. Przyglądamy się temu, jak zespół reaguje na wprowadzane schematy i staramy się wybrać te najlepsze. Jest wiele mankamentów, które musimy szybko eliminować i jak powiedziałem szukać najlepszych rozwiązań. Mamy ogólne założenia, przygotowujemy się na różny obrót boiskowych wydarzeń, żeby ten nasz organizm, który nazwa się Korona funkcjonował bez zarzutów. Jakie będą tego efekty przekonamy się już po starcie ligi.
- Jakie cele przed pierwszymi meczami sezonu stawia trener przed sobą i drużyną?
- Na razie dla nas najważniejsze są sparingi, które musimy rozegrać. Nad Zagłębiem będziemy myśleć po meczu z AEK-iem. Teraz skupiamy się tylko na treningu i jak najlepszym przygotowaniu do sezonu. Najważniejsze, że zawodnicy skupiają się na swojej pracy, często zadają pytania, dyskutujemy dzięki czemu mamy pewność, że wszyscy chcą się jak najlepiej przygotować do rozgrywek. A na wyniki musimy poczekać, ale jesteśmy pozytywnie nastawieni, chcemy się rozwijać i iść do przodu.
- Dziękuje za rozmowę.
fot. Paweł Jańczyk (www.korona-kielce.pl)