SPORT
Tetelewski: Dla kibiców takie emocje są fajne, ale jako trener wolałbym spokojniejsze mecze
– To był bardzo wymagający rywal. Do tej pory najmocniej ze wszystkich. Wynik na styku. Co chwilę była zmiana na prowadzeniu, bramka za bramkę. W niektórych momentach popełniłyśmy za dużo błędów nad czym musimy popracować – powiedziała Paulina Podsiadło, rozgrywająca Suzuki Korony Handball po zwycięstwie nad MKS AZS UMCS Lublin.
Podopieczne Pawła Tetelewskiego wygrały 32:31. Zaczęły od pięciobramkowego prowadzenia. Przyjezdne szybko je doszły. Druga połowa przyniosła sporo emocji. W ostatnich minutach kielczanki wypracowały trzy, cztery bramki zapasu, co finalnie wystarczyło im do końca.
Niestety spotkanie z kontuzjami zakończyły trzy zawodniczki. Honorata Gruszczyńska podkręciła kolano, Dorota Samiczak skręciła kostkę, a Agnieszka Młynarska uszkodziła łokieć. Uraz ostatniej z nich wyglądał koszmarnie, ale możliwe, że jej pauza nie będzie tak długa, jak wskazywałby stan tuż po całej akcji.
– Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Początek był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą. Później przyszła jedna, druga kara, kilka błędnych decyzji. Zespół z Lublina łapał nas na złym powrocie do obrony, zdobywał łatwe bramki z kontrataków. Mecz zrobił się wyrównany. Odskoczyliśmy na trzy gole w końcówce. Smucą kontuzje. Mamy nadzieję, że nie okażą się zbyt poważne – powiedział trener Paweł Tetelewski.
Honorata Gruszczyńska i Agnieszka Młynarska to dwie najbardziej doświadczone rozgrywające. Przez ostatnie dwadzieścia kilka minut zespół musiał poradzić sobie bez nich. Młode szczypiornistki dały radę.
– Młode dźwignęły ciężar spotkania, ale widać było po nich stres. Pojawiły się błędy chwytu, kilka złych wyborów. Powalczyły jednak do końca. W końcówce w bramce pokazała się Nina Smelcerz. To dziewczyny na które można stawiać. Mogliśmy wcześniej zamknąć spotkanie, bo mieliśmy kilka czystych sytuacji. Jest wygrana. Emocje są ważne w sporcie. Dla kibiców to fajne, ale jako trener wolałbym spokojniejsze mecze – tłumaczył szkoleniowiec Suzuki Korony Handball.
W końcówce na karnego znów pojawiła się niespełna 15-letnia Nina Smelcerz. Wybroniła go w imponującym stylu. Później została między słupkami i znakomicie zatrzymała rzut rywalki z koła.
– To nie moja zasługa z zagraniem vabank, ale moja decyzja. Trenerem, który nam pomaga przy pracy z bramkarkami jest znany w Kielcach Tomasz Błaszkiewicz. On rzucił hasło z góry, że warto dać Ninę na karnego plus, żeby ją zostawić. Tomek zna się na rzeczy. Nie można ukryć, że Marta Chodakowska też dobrze broniła, ale Nina zrobiła show – wyjaśniał Paweł Tetelewski.
Suzuki Korona Handball ma po czterech meczach komplet 12 punktów. W przyszłą niedzielę zagra na wyjeździe z SPR-em Handball Rzeszów.