SPORT
Tadeusz Sznuk przyjedzie na mecz Korony? To pokłosie akcji promocyjnej klubu
W sieci zawrzało po czwartkowym poście Korony Kielce. Żółto-Czerwoni zdecydowali się na promocję meczu z Lechem Poznań, wykorzystując fragment nagrania z teleturnieju „1 z 10” z udziałem absolutnego rekordzisty programu, który stał się hitem internetu. Za gaszenie pożaru wziął się sam prezes Korony, a całość może mieć pozytywne zakończenie.
Wszystko narodziło się w środowy wieczór, gdy doszło do emisji programu „1 z 10”. Jak się później okazało, historycznego odcinka owego teleturnieju. Artur Baranowski rozbił bank, zdobywając 803 punkty. Filmy z jego udziałem stały się hitem internetu, a sam uczestnik bohaterem memów.
Hulający trend postanowiły wykorzystać osoby z marketingu Korony Kielce. Urywki z rekordowego epizodu wykorzystano do promocji domowego starcia z Lechem Poznań. Sęk w tym, że do tych celów użyto sztucznej inteligencji, która wygenerowała głos prowadzącego – Tadeusza Sznuka, a to, zdaniem wielu, było bezprawnym wykorzystaniem wizerunku.
Ludzie w komentarzach podzieli się na zwolenników tego pomysłu i absolutnych przeciwników. W sieci zawrzało, a za złagodzenie sprawy zabrał się prezes klubu, Łukasz Jabłoński. Sternik kielczan skontaktował się z samym Tadeuszem Sznukiem, o czym napisał na portalu X.
I tak dobra, choć może nie do końca przemyślania idea, finalnie może mieć bardzo szczęśliwe zakończenie. Jak poinformował we wspomnianym wpisie, legendarny prowadzący jest otwarty na przyjazd do Kielc i odwiedzenie Suzuki Areny podczas jednego z meczów.
„Niestety czasem tak bywa, że wzniecamy „pożar” i trzeba go gasić, stawić mu czoła. Przed chwilą odbyłem przeeeeeeemiłą rozmowę z Panem Tadeuszem Sznukiem. Zapewnił mnie, że jeżeli tylko zdrowie pozwoli, to przyjedzie do Kielc na mecz Korony. Podjęliśmy również kontakt z producentem i TVP. Od AI raczej nie uciekniemy, ale możliwości, jakie daje ta technologia, budzą wątpliwości. Niestety kreatywność z wykorzystaniem różnych zdjęć i filmów często balansuje na krawędzi prawa i łatwo ją przekroczyć, oczywiście to nie jest żadnym usprawiedliwieniem…” – czytamy.