SPORT
Suzuki Korona Handball nie sprostała liderowi
Suzuki Korona Handball zakończyła pierwszą część sezonu porażką. W piątek uległa w swojej hali Handball Warszawie 22:32. Zdecydowała fatalna druga połowa.
Do ostatnich chwil ważyły się losy występu Honoraty Gruszczyńskiej, która kilkanaście dni temu wróciła do treningów z drużyną po kilkutygodniowej przerwie. Ostatecznie doświadczona rozgrywająca znalazła się w meczowym protokole i wybiegła w pierwszej „siódemce”.
Suzuki Korona Handball zaliczyła bardzo mocny początek. Po trzech minutach prowadziła 3:0. Przyjezdne szybko złapały kontakt, ale kielczanki kontynuowały dobrą grę w obronie.
W 10. minucie było 6:3 na ich korzyść. Spotkanie obfitowało w walkę w defensywie. W kolejnych pięciu minutach drużyny zdobyły tylko po bramce. Warszawianki zaczęły wyprowadzać kontry. W 19. minucie doprowadziły do remisu 8:8, a Paweł Tetelewski poprosił o czas.
Następne akcje przyniosły nieskuteczność z obu stron. W kieleckiej bramce bardzo dobrze spisywała się 15-letnia Nina Smelcerz. Gospodynie miały problem z dojściem do dogodnych sytuacji rzutowych. W 23. minucie impas strzelecki przerwała Paulina Podsiadło, ale Handball Warszawa kilka chwil później prowadziła już 12:9.
Kielczanki opanowały sytuację. Dwie i pół minuty przed końcem pierwszej części złapały kontakt. Gola na 12:13 z kontry rzuciła Katarzyna Grabarczyk. Handball Warszawa schodziła na przerwę prowadząc 14:12.
Przyjezdne zaliczyły bardzo dobre wznowienie. Zdecydowanie uszczelniły defensywę. W ciągu siedmiu minut zdecydowanie zwiększyły swoją przewagę. Prowadziły 21:15, a Paweł Tetelewski musiał zareagować czasem.
Jego podopieczne popełniały sporo błędów i oddawały rzut z nieprzygotowanych pozycji. Zwykle niecelne. Handball Warszawa karciła takie zagrywki. Kwadrans przed końcem prowadziły już dziesięcioma golami – 26:16, co pozwoliło im na pełną kontrolę do końcowej syreny.