SPORT
Strząbała: Nie mogliśmy grać szybkiego meczu
Sobotnie spotkanie między Łomżą Vive Kielce a Energą MKS Kalisz w Hali Legionów dostarczyło sporo, nie zawsze dobrych, emocji. – Było spokojnie. Myślę, że nie było nerwowo – mówi Tomasz Strząbała, trener drużyny z Wielkopolski.
Gospodarze wygrali 32:25. W trakcie gry nie zabrakło ostrych zagrań. Iskrzyło również na ławkach rezerwowych, a przy pustych trybunach, wyraźnie było słychać mocniejsze wymiany zdań na linii Tałant Dujszebajew – Tomasz Strząbała, którzy pracowali ze sobą przez kilka lat. Panowie po spotkaniu nie chcieli jednak tego komentować, jak na dżentelmenów przystało.
– Przyjechaliśmy tylko dziewięcioma zawodnikami w polu. Nie mogliśmy grać szybkiego meczu. Myśleliśmy o tym, aby jak najszybciej ustawić obronę. Staraliśmy się długo budować nasze akcje. Najsilniejszą stroną Łomży Vive jest kontratak, szybki środek. Na początku totalnie nam to wychodziło. Później rywale zwolnili, więc udało się coś zrobić – wyjaśnia Tomasz Strząbała.
W ostatnich kilkunastu dniach Energa MKS zmagała się z koronawirusem. Drużyna, jeszcze w niepełnym składzie, wróciła do treningów dopiero w środę.
– Wynikowo jestem przeszczęśliwy. Jadąc tutaj spodziewałem się dużo więcej. Rozumiałem, że kielczanie wrócili późno z Porto. Każdy ma swoje problemy. My zrobiliśmy tylko trzy treningi. Dopiero w środę dowiedziałem się, że mam jeszcze pięciu chorych, którzy ''rozkwitli'' na kwarantannie. Ani obrony bez Kusa, ani ataku bez Makowiejewa. Próbowaliśmy jednak coś grać – tłumaczy szkoleniowiec Energii MKS.
Dla Tomasza Strząbały każdy powrót do Hali Legionów jest wyjątkowy. W kieleckim klubie pracował aż 27 lat.
– Myślę, że nie wszyscy mnie kochają, ale każde miłe słowa przy powrocie bardzo mnie cieszą. W Kielcach spędziłem ostatnio więcej czasu, niż w Kaliszu, bo tutaj odbywałem ponad dwutygodniową kwarantannę – kwituje Tomasz Strząbała.