Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Smyła: Nie możemy pochopnie oceniać. Teraz potrzebujemy wsparcia

wtorek, 24 września 2019 20:20 / Autor: Damian Wysocki
Smyła: Nie możemy pochopnie oceniać. Teraz potrzebujemy wsparcia
Smyła: Nie możemy pochopnie oceniać. Teraz potrzebujemy wsparcia
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Korona Kielce w meczu I rundy Totolotek Pucharu Polski przegrała na Suzuki Arenie z Zagłębiem Lubin 0:1. – Zawodnicy napracowali się do ostatniej sekundy. Walczyli o bramkę do końca. Czy ona przyniosłaby wygraną? Tego nie wiemy, ale na pewno dałaby kolejne trzydzieści minut. W drugiej połowie zespół grał inteligentnie i vabank. Tego zabrakło w Gdańsku. Nie pozwoliłem zawodnikom leżeć na murawie, bo zagrali dobry mecz. Jeśli pójdą za ciosem, to w końcu wygrają – mówił Mirosław Smyła, trener Korony Kielce.

Wtorkowe spotkanie nie przyniosło zbyt wielu emocji. Gola na wagę awansu w 66. minucie zdobył Dawid Pakulski, który wykorzystał błąd Luki Kukicia. "Żółto-czerwoni" w końcówce oddali kilka groźnych strzałów, ale na posterunku zawsze był bramkarz lubinian – Dominik Hładun.

– Żeby mówić o tym meczu trzeba odnieść się do ostatniego spotkania z Lechią. Teraz dołożyliśmy kolejne pięterko. Zespół próbował doskonalić kolejny element taktyczny. W wielu fragmentach to wychodziło, w niektórych mniej. Można to oceniać przez pryzmat porażek, ale też postępu. Chcemy iść do przodu, wygrywać. Myślę, że jesteśmy o jeden mecz bliżej do zwycięstwa, które zespołowi powoli się należy – wyjaśniał szkoleniowiec "żółto-czerwonych".

Korona w końcówce stworzyła kilka groźnych sytuacji. Najlepszą tuż przed końcowym gwizdkiem zmarnował Matej Puczko.

– Za nim dziecko nauczy się chodzić, to przewróci się kilka razy. My jesteśmy bliżej tego etapu stabilnego chodzenia, bez obdartych kolan. Przyjdzie ten dzień, że Korona będzie strzelała bramki. Musimy ciężko pracować i dążyć do celu. Zawodnicy chcą, co pokazują na treningach. Myślę, że jest fala wznosząca, ale brakuje tylko zwycięstwa. Ono jednak przyjdzie. Trzeba podkreślić, że wielu zawodników, którzy do tej pory nie grali, dali konkretny sygnał. Piłkarze, którzy do tej pory występowali, mogli z boku popatrzeć, że mają konkurentów na swoich pozycjach. Rywalizacja jest kluczem do rozwoju – przekonywał Mirosław Smyła.

Antybohaterem wtorkowego meczu był Luka Kukić, który popełnił błąd przy straconej bramce. Kilka chwil wcześniej fatalnie skiksował przy strzale Filipa Starzyńskiego z rzutu wolnego.

– Taka pozycja. Zdarza się. Nie chcę go chronić, bo on wie, co zrobił. Nie będziemy wieszać na nim psów. Widzę dużo pozytywów, bo dobrze gra nogami. To jest piłka nożna, gra błędów. Mieliśmy swoje sytuacje. Gdybyśmy zdobyli gola, to nie mówilibyśmy o tym. Nie możemy oceniać pochopnie. Na to przyjdzie czas później. Teraz potrzebujemy wsparcia – zakończył trener "żółto-czerwonych".

Korona kolejny mecz rozegra w piątek, kiedy w spotkaniu 10. kolejki PKO Ekstraklasy na Suzuki Arenie podejmie Śląska Wrocław.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO