SPORT
Servaas: nie straciłem wiary w zespół. Gdybym to zrobił, musiałbym rozstać się z klubem
Szczypiorniści PGE VIVE po raz czwarty w ciągu ostatnich siedmiu lat znaleźli się w czwórce najlepszych drużyn Europy. – Dla takich chwil warto to wszystko robić, wspierać i być prezesem tego klubu – mówi Bertus Servaas, sternik "żółto-biało-niebieskich".
Kielczanie awans do Final Four wyszarpali w "jaskini lwa" w Paryżu. Rewanż nie układał się po myśli zespołu Tałanta Dujszebajewa, który od początku nie mógł zatrzymać naporu szczypiornistów PSG, którzy błyskawicznie zmniejszali dziesięciobramkową stratę z pierwszego meczu. Mistrzowie Polski podnieśli się jednak w samej końcówce i finalnie porażka 26:35 dała im przepustkę do Kolonii.
– To był ogromny stres. Nie graliśmy najlepszego meczu, ale chłopaki pokazali niesamowity charakter. W przerwie mówiliśmy, ze zawodnicy muszą zagrać odważniej w ataku. W drugiej połowie zdobyli piętnaście bramek, co jest dobrym wynikiem – tłumaczy Bertus Servaas. – Kluczem był jednak wielki charakter chłopaków. Nie poddali się, nie opuścili głów. Walczyli dalej – przekonuje dalej prezes PGE VIVE.
Czy Bertus Servaas w jakimś momencie spotkania w Paryżu zwątpił w możliwość awansu do Final Four?
– Nigdy nie tracę wiary w mój zespół. Gdyby tak było, musiałbym rozstać się z klubem – zakończył sternik "żółto-biało-niebieskich".
Turniej finałowy w kolońskiej Lanxess Arenie zostanie rozegrany 1 i 2 czerwca. Obok PGE VIVE zagrają w nim Telekom Veszprem, Barca Lassa i Vardar Skopje.