SPORT
Servaas: najbliższy sezon nie jest zagrożony, problemy pojawią się w następnym. O klub będziemy jednak walczyć ze wszystkich sił
Prezydent Kielc, Wojciech Lubawski we wtorek poinformował, że miasto nie przekaże czterech i pół miliona złotych dla PGE VIVE. Przypomnijmy, o dodatkowe pieniądze wnioskował prezes kieleckiego klubu, Bertus Servaas. Holender w rozmowie z naszym radiem poinformował, że po uzgodnieniach z prezesem PGNiG Superligi, klub od miasta oczekiwał wsparcia w kwocie dwóch i pół miliona. - Decyzję przyjąłem z pokorą. Jako prezes klubu mogę przedstawiać tylko prośby, mój punkt widzenia. Z nim oraz moją argumentacją widocznie nie wszyscy muszą się zgadzać - zaznaczał Servaas.
- Jako mieszkaniec Kielc uważam, że jest to zła decyzja. To jest moja subiektywna opinia. Zdania są rozdzielone. Wielu tłumaczy, że to jest prywatny klub. On taki nie jest. To wartość miasta, województwa i kraju. To nie jest zabawka pana Servaasa. Przez te wszystkie lata w drużynę zainwestowałem dziesiątki milionów złotych. Zbudowaliśmy zespół, w którym młodzi ludzie mają swoich idoli, dzięki czemu wolą uprawiać sport, niż zajmować się innymi niekoniecznie dobrymi rzeczami. Jest mi przykro, bo tych złych opinii jest wiele. Ci, który mnie znają, wiedzą ile w to wszystko wkładam wysiłku. Nie tylko dla siebie, ale dla miasta. Tych, którzy narzekają na wszystko można zapytać, co oni zrobili dla Kielc. Jest mi przykro, że teraz jesteśmy przedstawiani jako klub, który źle planuje. To nie jest prawda. Od trzech lat chodzę do prezydenta i mówię, że ze strony miasta potrzebujemy pięciomilionowego wsparcia, jeśli klub chcemy mieć na takim poziomie - przekonywał sternik „żółto-biało-niebieskich”.
Decyzja prezydenta przyszłość piętnastokrotnego mistrza Polski, na dotychczasowym poziomie, postawiła pod znakiem zapytania.
- Budżet na najbliższy sezon nie jest zagrożony, mamy w nim jednak dwuipółmilionową lukę. Po decyzji prezydenta musimy znaleźć inny sposób, jak ją uzupełnić. Musimy spróbować przekonać wiele osób, podmiotów, aby uzyskać takie pieniądze. O to nie będzie łatwo. Większy problem pojawi się w sezonie 2019/2020. W nim zawodnicy wrócą do normalnych, pełnych pensji. W takim przypadku nie jesteśmy w stanie zamknąć budżetu. Teraz mamy sześć miesięcy na to, aby znaleźć dużo więcej dochodów. Jeśli to się nie uda, to od lipca przyszłego roku będziemy musieli zmienić skład personalny zespołu. Będziemy walczyć, ale sytuacja na rynku jest trudna. Znalezienie kilku milionów na piłkę ręczną nie jest łatwe. Wiele lat nam to się udawało, teraz zrobimy ponownie wszystko, co w naszych siłach - wyjaśniał Servaas.
Prezes PGE VIVE w rozmowie z naszym radiem przyznał, że klub od miasta w każdym roku potrzebuje wsparcia w wysokości pięciu milionów. Przypomnijmy, „żółto-biało-niebiescy” mogą obecnie liczyć na wsparcie dwukrotnie niższe.
- To nie jest tak, że my pieniądze chcemy zabrać od pielęgniarek, nauczycieli czy z inwestycji. Miasto ma budżet na promocję, tak samo jak Urząd Marszałkowski. Myślę, że klub jest świetnym nośnikiem reklamy. Zainwestowane pieniądze i tak do miasta czy województwa wracają, nie tylko wychodzi się na tym na zero, bo wartość marketingowa PGE VIVE jest zdecydowanie większa niż pięć milionów. Jeśli miasto wycenia to na dwa i pół miliona, możemy tylko dyskutować. Razem z Targami i Koroną jesteśmy najlepszym towarem eksportowym Kielc, nie tylko w Polsce, ale całej Europie - zaznaczał Servaas. - Trzeba dodać, że z pensji zawodników milion złotych ponownie wraca do miasta. Od ich wynagrodzeń musimy odprowadzić podatek CIT i częściowo trafia on do budżetu miasta. Jeśli otrzymamy pięć milionów, to koszt takiej inwestycji wynosi cztery miliony - tłumaczył prezes PGE VIVE.
Sternik „żółto-biało-niebieskich” w ostatnich dniach spotykał się z kieleckimi radnymi. Jakie były ich odczucia?
- Myślę, że początkowo wszyscy byli zaskoczeni wysoką kwotą. Później, po wszystkich uzgodnieniach, poinformowałem ich, że ta kwota jest niższa. Wtedy po wysłuchaniu argumentacji, wyjaśnieniu mechanizmów oni byli w większości przychylnie nastawieni. Rozmawiałem nie ze wszystkimi, ale na pewno z przedstawicielami wszystkich ugrupowań. Prezydent we wtorek przedstawił jednak swoje zdanie i teraz jako mieszkaniec Kielc muszę je respektować - zakończył Servaas.