SPORT
Remis na koniec mroźnego maratonu
Piłkarze Korony Kielce w meczu 26. kolejki LOTTO Ekstraklasy bezbramkowo zremisowali na Kolporter Arenie z Pogonią Szczecin. Spotkanie nie przyniosło zbyt wielu emocji. Przez dziewięćdziesiąt minut na boisku dominowała głównie walka w środku pola. Korona największe zagrożenie stwarzała po strzałach z dystansu Mateusza Możdżenia. Dwa uderzenia pomocnika „żółto-czerwonych” wybronił Łukasz Załuska, najgroźniejsze powędrowało obok słupka.
Korona Kielce - Pogoń Szczecin 0:0 (0:0)
Korona: Alomerović – Kosakiewicz, Rymaniak, Malarczyk, Kallaste – Żubrowski (74’ Petrak), Możdżeń – Jukić, Cvijanović (70’ Aankour), Kiełb (60’ Gardawski) – Kaczarawa
Pogoń: Załuska – Rapa, Fojut, Dvali, Nunes – Piotrowski, Drygas, Hołota – Delev (90' Rudol), Rasmussen (84’ Listkowski), Matynia (71’ Błanik)
Żółte kartki: Malarczyk, Gardawski, Petrak, Rymaniak - Fojut, Błanik
NAJCIEKAWSZE SYTUACJE:
10’: Groźne uderzenie z siedemnastego metra Możdżenia. Sunąca po ziemi piłka powędrowała minimalnie obok słupka.
24’: Dużo walki w środku pola. Więcej jakości prezentowała Korona, ale nie przekładało się to na klarowne sytuacje.
36’: Dobre uderzenie Możdżenia z rzutu wolnego z osiemnastego metra. Z drobnymi problemami futbolówkę zdołał wybronić Załuska.
37’: Kolejne uderzenie z dystansu. Tym razem do piłki odbitej od Kaczarawy na szesnastym metrze dopadł Jukić. Chorwat strzelił mocno, ale kilkanaście centymetrów nad poprzeczką.
46': Po raz kolejny groźne uderzenie Możdżenia. Po zamieszaniu w polu karnym Pogoni pomocnik Korony dopadł do bezpańskiej piłki na szesnastym metrze. Jego strzał z powietrza odbił Załuska.
51': Szansa gości. Drygas zagrał piłkę na skraj pola karnego do Deleva. Skrzydłowy "Portowców" zrobił dwa kroki do środka po czym uderzył w kierunku dłuższego słupka. Obok bramki.
58’: Po szybkiej wymianie w „trójkącie” Żubrowski-Możdżeń-Kiełb ostatni z nich oddał mocny strzał z dwudziestego drugiego metra. Po raz kolejny dobrą interwencją popisał się Załuska.
62’: Druga połowa miała podobny przebieg do pierwszej. Dominowała walka w środkowej strefie, bez klarownych sytuacji.
76’: Drygas znakomicie wypatrzył w polu karnym Rasmussena. Duńczyk strzelił jednak zbyt słabo, aby zaskoczyć Alomerovicia.