SPORT
Punktów nie widać
Piłkarze Korony Kielce przegrali trzeci kolejny mecz w ekstraklasie. Tym razem podopieczni Marcina Brosza w wyjazdowym spotkaniu 18. kolejki ulegli 2:1 Ruchowi Chorzów. Honorową bramkę dla żółto-czerwonych strzelił Bartłomiej Pawłowski.
Po dwóch porażkach z rzędu trener Marcin Brosz zdecydował się na przeprowadzenie kilku zmian w wyjściowym składzie. Od samego początku spotkanie na skrzydłach rozpoczęli Bartłomiej Pawłowski i Tomasz Zając, natomiast na rozegranie wrócił Nabli Aankur. Zawieszonego za kartki Aleksandrsa Fertovsa zastąpił Rafał Grzelak.
W pierwszych fragmentach meczu kibice zgromadzeni przy Cichej 6 oglądali piłkarskie szachy. Żaden z zespołów nie kwapił się do ofensywnej gry. W 11. minucie po raz pierwszy zakotłowało się pod bramką Małkowskiego. Po ładnym rozprowadzeniu piłki niecelnie z czternastego metra uderzał Surma. Na odpowiedź Korony nie trzeba było długo czekać. Piłkę w środku pola przejął Aankur, podciągnął z nią kilka metrów i przed polem karnym zdecydował się na strzał, po którym futbolówka przeleciała nad poprzeczką. W 25. minucie po rzucie rożnym Korony w szesnastce Ruchu rozegrany został swoisty bilard – piłki nie mógł złapać Putnocky, ale żaden z kielczan w ogromnym zamieszaniu nie zdołał skierować jej do bramki. Sytuacje wyjaśnił dopiero Mazek. Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. Z rożnego świetne dośrodkowanie posłał Zieńczuk, a strzał Cichockiego fenomenalną interwencją zatrzymał Małkowski. W 42. minucie kielecki golkiper nie miał już szans na skuteczną obronę. Po wrzutce w pole karne fatalnie zachowali się defensorzy Korony, którzy nie poradzili sobie z wybiciem piłki, a z tego „prezentu” skorzystał Iwański, który pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.
Druga połowa rewelacyjnie rozpoczęła się dla Korony. W 48. minucie fantastyczną futbolówkę z głębi pola do wbiegającego w pole karne Gabovsa zagrał Jovanović. Łotysz bez zastanowienia podał do Pawłowskiego, który po szczęśliwym przyjęciu i dryblingu z ostrego kąta pokonał Putnockiego. Stracona bramka mobilizująco podziałała na podopiecznych Waldemara Fornalika. W 51. minucie Konczkowski dośrodkował w pole karne do Stępińskiego, który dobrze przyjął piłkę, ale jego strzał z ośmiu metrów przeleciał obok słupka. Trzy minuty później Ruch odzyskał prowadzenie. Dośrodkowanie Lipskiego z rzutu rożnego strzałem głową wykończył Stępiński. Młody napastnik kilka chwil później stanął przed szansą na kolejnego gola, ale po następnym stałym fragmencie jego uderzenie powędrowało nad poprzeczką. W 61. minucie dobrą akcją odpowiedziała Korona. Łukasz Sierpina z końcowej linii miękko dośrodkował do Pawłowskiego, który oddał fatalny strzał z powietrza. Pięć minut później powinno być już 2:2. Cabrera fantastycznie zagrał w pole karne do Pawłowskiego, który zgrał piłkę do Sierpiny, pomocnik oddał strzał, który fenomenalnie ofiarnym wślizgiem udało się wyblokować Konczkowskiemu. 22 – letni obrońca po raz kolejnych Niebieskich uratował w 85. minucie. Fantastyczną długą piłkę do Gabovsa posłał Cebula. Łotysz świetnie wystawił ją do Pawłowskiego, ale jego uderzenie po raz kolejny fenomenalnie zablokował Konczkowski. Kielczanie do końca spotkania walczyli choćby o remis, ale mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 2:1.
W sobotę na Kolporter Arenie podopieczni Marcina Brosza w spotkaniu 19. kolejki ekstraklasy zagrają z Lechem Poznań.
Ruch Chorzów – Korona Kielce 2-1 (1-0)
Bramki: Iwański (42’), Stępiński (54’)– Pawłowski (48’)
Kartki: Lipski – Sylwestrzak, Gabovs
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj - Surma, Iwański, Mazek, Lipski, Zieńczuk (79’ Podgórski) – Stępiński (Efir)
Korona: Małkowski - Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Jovanović, Grzelak (69’ Cebula), Zając (46’ Sierpina), Aankour (76’ Sobolewski), Pawłowski - Cabrera